wtorek, 30 grudnia 2003

List Motywacyjny


CEL

Ja [tu wpisz swoje imię]

CHCĘ

[określ swój cel]

Zależy mi na tym, ponieważ ważne(a) dla mnie jest:

[wartości]

Dzięki temu [profity z osiągnięcia celu]

PLANOWANIE

Aby osiągnąć cel, podejmę następujące działania:

[wpisz w punktach]

Mogę liczyć na pomoc:

[wpisz w punktach]

Osiągnięcie celu/kolejnych etapów zajmie mi:

[wpisz ramy czasowe]

COKOLWIEK SIĘ ZDARZY CHCĘ ZREALIZOWAĆ TEN PLAN.

ZACZYNAM od [od kiedy]

[podpis]

poniedziałek, 29 grudnia 2003

...

Uczę się Ciebie na pamięć

Niecierpliwymi palcami

Rozpaczliwie na pamięć

Szeroko zamkniętymi oczami

Czytam zachłannie od nowa

Całego - zdanie po zdaniu

niedziela, 28 grudnia 2003

Czarne kolory są najłatwiejsze. Inne wymagają wyobraźni i odwagi.

sobota, 27 grudnia 2003

Kiedy wyrzekamy się marzeń i odnajdujemy spokój zaznajemy krótkiego okresu cichego zadowolenia. Jednak trupy marzeń zaczynają w nas gnić i zatruwać atmosferę. Stajemy się okrutni wobec otoczenia, a w końcu to okrucieństwo zwraca się przeciw nam samym. Skądś wyłaniają się cierpienie i psychozy. Ryzykowne skutki walki, której chcieliśmy uniknąć - rozczarowanie i klęska - okazują się jedynymi owocami naszego tchórzostwa.

poniedziałek, 22 grudnia 2003

Uważaj, bo kiedy staniesz się bożyszczem frustratów, wszyscy nieudacznicy wejdą ci na głowę.

piątek, 19 grudnia 2003

czwartek, 18 grudnia 2003

środa, 17 grudnia 2003

"Czy pisząc dzienniki z myślą o tym, że ktoś tam je będzie czytał, czy można być naprawde szczerym wobec samego siebie, czy nie zafałszowujesz prawdy o sobie samej, wobec siebie samej?"

Pomyślę. Obiecuję.

Dzięki.

środa, 19 listopada 2003

Postanowiłam iść przed siebie, w wymyślony park tęsknot i melancholii. Moje kroki były lekkie jak podmuch letniego wiatru. Czy zdążę dotrzeć jeszcze do cichej zatoki westchnień?

poniedziałek, 10 listopada 2003

Tamtego dnia dogoniłam jedną ze swoich najbardziej ulotnych myśli...

To było takie banalne: napisałam i jego słowa posypały się na mnie jak płatki róż. Pachnące, choć bez zapachu. Delikatne, choć bez dotyku. Słowa nigdy nie wypowiedziane...

"Miłość jest ptakiem, który przysiada na różnych gałęziach." Tym razem na gałęzi usiadł cień ptaka.

niedziela, 9 listopada 2003

dla R***

Niechaj droga ściele Ci się pod stopami.

Oby wiatr wiał ci w plecy, nigdy w twarz.

Oby słońce ogrzewało twoje ciało.

Niechaj deszcz użyźnia twoje pola.

I niech Bóg cię niesie w zagłębieniu swojej dłoni

Aż do naszego następnego spotkania...

wtorek, 4 listopada 2003

Bóg jest, a uparcie twierdzimy, że wciąż trzeba go szukać. Pewnie dlatego, że trudno się przyznać, że życie jest aktem wiary.

wtorek, 21 października 2003

Zupełnie nie blogowo, ale napiszę. Niech pytający wiedzą.

Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych S.A. - obecnie tu pracuję. (Ale nie produkuję pieniędzy ani banderolek.)

poniedziałek, 20 października 2003

sobota, 18 października 2003

Na miejsce zrealizowanego pomysłu pojawia się kilka nowych.

Na miejsce spełnionego marzenia...

Gdyby nie wiara w tę zasadę, nasza natura nie pobudzałaby nas do ich posiadania.

piątek, 17 października 2003

Coś mi umknęło. Niezauważalnie prześliznęło się między palcami.

Dopiero po chwili odczułam brak. I zabolało.

piątek, 3 października 2003

Codzienny wir życia sprawia, że nie mamy czasu dla siebie, na chwilę zadumy nad przemijaniem dni, tygodni, lat. A lat nam nieuchronnie przybywa...

środa, 10 września 2003

copy&paste

"Gwarantuję, że będą trudne chwile.

Gwarantuję, że kiedyś oboje lub jedno z nas będzie chciało odejść.

Ale gwarantuję też, że jeśli nie będę z tobą, będę tego żałowała do końca życia. Ponieważ w głębi serca wiem, że jesteś dla mnie stworzony."

piątek, 5 września 2003

uzależnienie

Odkąd nie mam stałego łącza uświadamiam sobie, jak bardzo się do niego przyzwyczaiłam. Nagle się okazuje, że wiadomości są serwowane w radio lub TV, a gazetę się kupuje w sklepie. No i czas oczekiwania na odpowiedzi na maile czasem trwa dłużej niż godzina. :)

Przetrwam. I pewnie dobrze mi to zrobi. :)

piątek, 29 sierpnia 2003

zmiana...

Po raz kolejny sięgnęłam po książkę "Kto zabrał mój ser?". Znikanie mojego sera oglądałam już od dłuższego czasu, a jednak jestem oszołomiona i bezradna. Teraz tylko muszę się zmobilizować na tyle, żeby wyruszyć w poszukiwaniu Nowego Sera.

Uświadamiam sobie w tym momencie, że nie lubię zmian, nieprzewidywalności, zaskoczenia. Niepewność nie pozwala mi normalnie funkcjonować, choć obiektywnie to przecież nic nadzwyczajnego.

niedziela, 24 sierpnia 2003

I pośród burzy i piorunów powiedział półgłosem "Ucisz się". I wszystko ucichło...

poniedziałek, 18 sierpnia 2003

Rosja (nie)znana

No i wreszcie światu ukazał się długo obiecywany serwis o Moskwie i Petersburgu. Strona jeszcze w powijakach, ale już jestem zadowolona z efektu.

Wytrwałych czytelników bloga zapraszam do wizyty i zachwytu: http://akson.sgh.waw.pl/~ad20082/moskwa/ ;)

środa, 6 sierpnia 2003

powtórka z Kasprowicza

...

Jestem!

I Ty jesteś tu ze mną!

Przerwij tę ciszę!

Niech Twoje słowo gromowe

zagrzmi nad wielkim cmentarzem!

Radosne niech głosi nadzieje!

Niech zapomniani wstaną,

a żywym niechaj życie nie będzie ponurym,

wieki kopanym dołem!

poniedziałek, 4 sierpnia 2003

Tak więc trwają: gniew, złość, bezsilność, zniechęcenie, frustracja, zrezygnowanie, agresja, niemoc, depresja, rozczarowanie, żal, znużenie, irytacja, rozgoryczenie, przygnębienie...

Z nich zaś największa jest bezsilność.

czwartek, 24 lipca 2003

Out of Reach

Knew the signs

Wasn't right

I was stupid for a while

Swept away by you

And now I feel like a fool



So confused, my heart's bruised

Was I ever loved by you



Out of reach, so far

I never had your heart

Out of reach, couldn't see

We were never meant to be



Catch myself from despair

I could drown if I stay here

Keeping busy every day

I know I will be OK



But I was

So confused, my heart's bruised

Was I ever loved by you



Out of reach, so far

I never had your heart

Out of reach, couldn't see

We were never meant to be



So much hurt, so much pain

Takes a while to regain what is lost inside

And I hope that in time, you'll be out of my mind

And I'll be over you



But now I'm

So confused, my heart's bruised

Was I ever loved by you



Out of reach, so far

I never had your heart

Out of reach, couldn't see

We were never meant to be



Out of reach, so far

I never had your heart

In my reach, I can see

There's a life out there for me
Nam nic

nie przychodzi łatwo.

Nawet codzienne,

zwykłe Życie

wydaje się pełne przeszkód

nie-do-przebycia.

Drżymy ciagle

jak listek na wietrze,

kiedy inni

po prostu żyją.

Szczęśliwi.

Nam nic nie przychodzi łatwo.

Opuszczeni przez wszelką Opatrzność

odczuwamy wszystko zbyt boleśnie.

Wypalamy się

przed czasem.

Wkładamy tyle

pracy, serca i energii

zbytecznie.

Szukamy swoich dróg

zagubieni.

I damy się całkiem

oszukać,

naiwni,

w pogoni za szczęściem,

które dla nas nie istnieje.

Bo szczęście

to radość z drobiazgu

i niewrażliwość

na całą resztę świata.
Coś jest nie OK. Przestaję ci ufać. Może gdyby trochę lepiej szło, byłabym ci wierna.

A może gdybyś zadał sobie trochę trudu i spojrzał na dół ze swoich wysokości bez trudu byś dostrzegł prawdę...?

piątek, 18 lipca 2003

W domu nigdy nie bałam się burzy. Mogłam stać z nosem przyklejonym do szyby i patrzeć na błyskawice przecinające niebo.
 
A w Warszawie najchętniej schowałabym się do szafy, żeby nic nie słyszeć i niczego nie widzieć...

poniedziałek, 14 lipca 2003

Awaria

Popsułam bloga.

Trochę potrwa, zanim naprawię. :(
Dobrze, że przede mną jeszcze rok studiów. Ta myśl mnie ratuje.

Ciekawostka: 80% znanych mi, pracujących rówieśników, dostało pracę "po znajomości". Adresują koperty i obsługują ksero, ale w CV wpiszą "Executive Assistant" albo "Business Consultant". To coś jak "Konserwator Powierzchni Płaskich". :-> (Nie, nie jestem zawistna.)

Cholerny idealizm. To on zmusza mnie do wiary we własne możliwości i minimum sprawiedliwości na świecie.

niedziela, 13 lipca 2003

Dziennik pokładowy powoli zamienia się w pamiętnik bezrobotnego.

Miałam w życiu już wiele kiepskich momentów. Mam wrażenie, że obecnie przeżywam jeden z nich. I umieściłabym go całkiem wysoko w rankingu beznadziei. Chyba nawet tuż po szpitalu.

Ktoś mi zaproponował załatwienie sobie lewego świadectwa pracy. To ponoć bardzo pomaga. Ponoć do tego stopnia, że po kilku miesiącach bezowocnych poszukiwań oferty posypały się jak złoty deszcz.

O wielu sposobach szukania pracy myślałam, ale na ten definitywnie nigdy bym nie wpadła. Widać nie jestem tak kreatywna, jak mi się wydaje.

Jest taki banalny wyznacznik tego, co można zrobić, a czego już nie. To szacunek do siebie samego. Pewnie dlatego nadal jestem bezrobotna.

Tylu nieuczciwych, małych ludków chodzi po świecie... I mają pracę. A ja nie.

piątek, 11 lipca 2003

Taka sobie frustracja

Masz przed sobą dyplom ukończenia studiów w "Najlepszej Uczelni Ekonomicznej w Europie Środkowo-Wschodniej". Zapieprzałeś jak głupi przez ostatnie 4 lata. Dwa kierunki, obrona przed terminem, działalność uczelniana i społeczna, dodatkowe kursy i nauka poza granicami kraju... Podróże. Masz wiedzę merytoryczną, znasz 4 języki, komputer w małym palcu...
Robiła pani tyle rożnych rzeczy... To oznacza, że nie potrafi się pani na coś w życiu zdecydować?

Powiedzieli Ci, że ważne jest doświadczenie. No to zdobywałeś. Pracowałeś nawet za darmo.
Praktyki? Wie pani, my tego w zasadzie nie traktujemy jako doświadczenie zawodowe.

Najpierw byłeś ambitny. Szukałeś ciekawej pracy. Potem już było Ci wszystko jedno. Byleby zacząć żyć na własny rachunek.
Wie pani, ja mam wrażenie, że ta praca będzie poniżej pani aspiracji i pani od nas ucieknie. Poza tym i tak by się pani u nas marnowała.

Myślałeś, że jesteś coś wart, że możesz się cenić. Może nie wysoko, ale przyzwoicie. Potem ustanowiłeś minimum. Całkiem podłe minimum.
3-miesieczny bezpłatny okres próbny. Nie jest pani zainteresowana? Mamy 15 kandydatów na pani miejsce. Musi się pani utrzymać? Rodziny pani nie ma, żeby pomogli?

...

piątek, 20 czerwca 2003

"Dorosłość, okres życia człowieka, w którym osiągnął odpowiedni rozwój fizyczny i psychiczny, pozwalający mu na decydowanie o swoim losie, odpowiadanie za samego siebie, podejmowanie działalności produkcyjnej i społecznej."

sobota, 14 czerwca 2003

czwartek, 5 czerwca 2003

mgr amforka

Dążyłam do tego przez lata edukacji i oto jest! :)

Teraz już nie można głupot opowiadać - literki zobowiązują... :)

wtorek, 3 czerwca 2003

Wherever you go

Whatever you do

I will be right here waiting for you

Whatever it takes

Or how my heart breaks

I will be right here waiting for you

poniedziałek, 2 czerwca 2003

"Sacrifice"

And it's no sacrifice

Just a simple word

It's two hearts living

In two separate worlds

But it's no sacrifice

No sacrifice

It's no sacrifice at all

sobota, 31 maja 2003

Czujemy się jakoś bezpieczniej, gdy abstrakcja staje się realnością, ale chwilowe zawieszenie w próżni i niepewność dodaje naszemu przeżyciu smak przygody.

środa, 28 maja 2003

Uświadomiłam sobie niedawno, że istnieją dwa powody, które nie pozwalają ludziom spełnić swoich marzeń. Najczęściej po prostu uważają je za nierealne. A czasem na skutek nagłej zmiany losu pojmują, że spełnienie marzeń staje się możliwe w chwili, gdy się tego najmniej spodziewają. Wtedy jednak budzi się w nich strach przed wejściem na ścieżkę, która prowadzi w nieznane, strach przed życiem rzucającym nowe wyzwania, strach przed utratą na zawsze tego, do czego przywykli.

Ludzie tęsknią za całkowitą odmianą, a jednocześnie pragną, by wszystko pozostało takie jak dawniej.

wtorek, 27 maja 2003

Jeśli nadarza się sposobność, by ulec pokusie, to niestety jej ulegamy. Każda istota ludzka na ziemi potrafi czynić zło, zależy to tylko od okoliczności.

poniedziałek, 19 maja 2003

bajka na dobranoc

Szeroko ogłaszano wykład, który Mistrz miał wygłosić na temat: "Zniszczenie świata".

Wielki tłum ludzi zebrał się w ogrodach klasztoru, by go słuchać.

Konferencja nie trwała nawet trzy minuty.

Oto wszystko, co powiedział Mistrz: - Oto, co zniszczy rodzaj ludzki:

polityka bez zasad,

postęp bez współczucia,

bogactwo bez pracy,

wiedza bez milczenia,

religia bez odwagi i kult bez świadomości.

niedziela, 18 maja 2003

złość

Czy wiesz, co to jest złość? Nie, nie te drobne wyskoki egoizmu, kiedy ty, zakleszczywszy się w swoim mózgu kombinujesz zemstę za zniewagę twojej godności.

To nie jest złość - to piszczenie obrażonego egoizmu.

Wszystko, na co ciebie stać w związku ze złością to banalny akt agresji. Taka niekontrolowana fala agresji, kiedy słabszy od ciebie sprzeciwia się twojej woli, albo jego zachowanie nie zgadza sie z twoim widzeniem rzeczywistości.

Tak matka karci wrzeszczące dziecko. Tak mąż bije tępą żonę.

Co to? Złość? Tak, tą ślepą falę można nazywać złością. W głębokim dzieciństwie maluchy przejawiają taką agresję przejmując ją od dorosłych.
 
W środowisku dorosłych agresja karalna i dorośli panicznie boją się jej przejawów nie tylko z zewnątrz, ale i emocji płynącej z nich samych. Dlatego oni w różne sposoby duszą złość w głębi swojej natury.

Siedzi sobie złość w tej głębi, nikt jej nie widzi - i jakby ona nie istniała. Dużo czasu może siedzieć. Ale kiedy jej się znudzi, zaczyna myśleć sobie o wolności. Ona sobie myśli, a ty odczuwasz rozdrażnienie - i to ci się nie podoba, i tu wszystko nie tak...

I nie jest nasza złość taka głupia, choć czasami nazywają ją ślepą. Wie, kiedy można wyjść - wychodzi tylko wtedy, kiedy dookoła znajoma atmosfera.

I jeszcze złość uwielbia słabych. Ale ta złość nie jest prawdziwą złością.

Prawdziwa złość zna sobie cenę. Ta malutka, uwarunkowana złość, która siedzi i czeka swojego czasu jest niczym w porównaniu do Królowej Złości.

Królowa nie bawi się z takimi drobiazgami, jak oddzielne osobowości - ona trzyma swoją uwaga cały świat. Ona na nikogo nie rzuca się, ale jej słuchają - ona Królowa.

czwartek, 8 maja 2003

środa, 7 maja 2003

Ból.

Ból głowy rozsadza czaszkę, a przecież dopiero się obudziłam.

Ból głowy napastuje mnie od dwóch dni.

I jak tu się uśmiechać...?

poniedziałek, 28 kwietnia 2003

Poznawaj innych jedynie,

byś pomóc mógł człowiekowi

w czas jego zgubienia, upadku

znów wyprostować się i odnaleźć.

wtorek, 22 kwietnia 2003

Ka-Ching!

We live in a greedy little world--

that teaches every little boy and girl

To earn as much as they can possibly--

then turn around and

Spend it foolishly

We've created us a credit card mess

We spend the money we don't possess

Our religion is to go and blow it all

So it's shoppin' every Sunday at the mall



All we ever want is more

A lot more than we had before

So take me to the nearest store



Can you hear it ring

It makes you wanna sing

It's such a beautiful thing--Ka-ching!

Lots of diamond rings

The happiness it brings

You'll live like a king

With lots of money and things



When you're broke go and get a loan

Take out another mortgage on your home

Consolidate so you can afford

To go and spend some more when

you get bored



All we ever want is more

A lot more than we had before

So take me to the nearest store



Let's swing

Dig deeper in your pocket

Oh, yeah, ha

Come on I know you've got it

Dig deeper in your wallet



All we ever want is more

A lot more than we had before

So take me to the nearest store



Can you hear it ring

It makes you wanna sing

You'll live like a king

With lots of money and things

Ka-ching!


Shania Twain

czwartek, 17 kwietnia 2003

Jonasz

Jestem jak rozbity okręt

Ręką Twą strzaskany.

Daleko mi do Ciebie Panie,

Tonę w morzu łez niechcianych.



Sól wody wdarła się do gardła,

Oplotła trawa morska głowę,

Moimi skargami fala targa,

Moja modlitwa jak kamień w wodę.



Ale Ty po mnie sięgniesz w morską głębię,

Twoja dłoń wyciągnie mnie z otchłani.

Ty przecież wierny, choć ja niewierny,

Choć strach mój ciągle między nami.



W mym lęku jest, jest miejsce na Ciebie,

Kiedy nie stać mnie już na nic więcej,

I gdy modlitwa jak ptak skulony

A w piersi zajęcze serce.



Tyle już słów na wiatr rzucanych,

Tyle obietnic, zdrad, powrotów,

Czy masz cierpliwość do mnie Panie?

I czy uwierzysz we mnie znowu?




Czy po mnie sięgniesz w morską głębię,

Czy Twa dłoń wyciągnie mnie z otchłani.

Ty ciągle wierny - już będę wierny

Pójdę gdzie zechcesz, pójdę Panie!

wtorek, 15 kwietnia 2003

Kończ, po co ten ciągły hałas

Sam zdwoić go, wciąż się starasz

Tak Cię uczyli od lat

Tylko krzykiem zdobywa się świat

A to nie tak... nie tak...

piątek, 11 kwietnia 2003

Do ***

Difficilis, facilis, iucundus, acerbus es idem:

nec tecum possum vivere nec sine te.

;) Jeszcze tylko parę dni...

środa, 9 kwietnia 2003

"Possession"

Ponoć kobieta zmienną jest

To prawda

Lecz ty jesteś stała

W swej zmienności

Jak rzeka

W wodospadzie

Ta sama od źródła do ostatniego objęcia

W chłodnym basenie

Wciąż świeża i wciąż w ruchu

Od pierwszej do ostatniej

Miliardy kropelek



To nasze przeznaczenie.

Żyć długie lata w ciemnym pokoju.



Nigdy nie zapomnę,jak szliśmy świetliście ku sobie.

Nigdy nie czułam mojego istnienia w takim stężeniu.

Nie mogę pozwolić, byś mnie jak ogień pochłonął,

ale nie mogę też oprzeć się tobie.

Zwykły śmiertelnik

stając w ogniu nie może nie spłonąć.

niedziela, 6 kwietnia 2003

homo economicus

Miłość często nie jest niczym innym jak korzystną wymianą pomiędzy dwojgiem ludzi, którzy otrzymują maksimum tego, czego mogli się spodziewać, wziąwszy pod uwagę ich wartość na rynku osobowości.

sobota, 5 kwietnia 2003

Kazałeś mi pokochać osobę, która nie istnieje...

...więc teraz patrz jak znikam.

piątek, 4 kwietnia 2003

o blogu

Czasem trzeba zejść w wyobraźni do samego piekła, aby uniknąć tego w rzeczywistości. Jeżeli możemy doświadczyć czegoś poprzez sztukę, to znaczy, że mamy wpływ na naszą przyszłość. Zapisywanie, zatrzymanie w pamięci rzeczy nie doświadczonych - aby uniknąć ich ziszczenia - jest niezwykle ważne.
Umarli na nas patrzą

Są słabością

Umarli zgotowali nam co teraz próbujemy bezskutecznie zmienić

Są tylko jedną z wielu naszych łez
dziś jest pierwszy dzień reszty mojego życia

poniedziałek, 31 marca 2003

Jedną z najstarszych ludzkich potrzeb jest mieć kogoś, kto zastanawia się, gdzie jesteśmy, kiedy nie wracamy wieczorem do domu.

piątek, 21 marca 2003

Każdy obawia się bliskości, bez względu na to, czy jest tego świadomy, czy nie. Bliskość oznacza odkrycie się przed obcym. Wszyscy jesteśmy sobie obcy: nikt nie zna nikogo. Jesteśmy obcy nawet sobie samym, gdyż tak naprawdę nie wiemy kim jesteśmy.

Bliskość, zbliżenie się do kogoś obcego oznacza, że musisz odrzucić wszystkie mechanizmy obronne; tylko wtedy owa bliskość jest możliwa. Ale powstaje lęk, że gdy przestaniesz się "bronić"; gdy zrzucisz wszystkie maski jakie nosisz... kto wie, co zrobi z tobą ten obcy, ta druga osoba?
 
Wszyscy ukrywamy tysiące rzeczy - nie tylko przed innymi, ale nawet przed samymi sobą...

wtorek, 18 marca 2003

mój Izaak

Czy znacie historię Abrahama? Na pewno tak. Każdy ją zna. Oto człowiek, który otrzymał od Boga wielką obietnicę i był jej wierny przez wiele lat, chociaż nic nie wskazywało na to, że Bóg dotrzyma słowa. Po latach oczekiwania i nadziei Bóg wypełnia swoją obietnicę - Abraham zostaje ojcem. Wiele razy słyszałam, jak przytaczano tę historię, aby zobrazować fakt, że Bóg dotrzymuje danego słowa i błogosławi tym, którzy są Mu wierni. Cudownie. Ale co dzieje się dalej? Abraham słyszy słowa "złóż mi Izaaka w ofierze". Jak to, najpierw lata oczekiwań, nadziei, wypełnienie obietnicy, wiara i ogromna radość z narodzin Izaaka, aby teraz ból był jeszcze większy? Wiemy, dlaczego tak się stało i jak zakończyła się historia Izaaka i jego ojca. Piszę o tym dlatego, że w codziennym życiu, gdy przedkładamy Bogu nasze prośby, staje nam przed oczami sędziwy Abraham ze swoim synem jako znak wierności Boga wobec danego słowa. Zapominamy jednak o drugiej części tego wydarzenia. Cieszymy się, gdy widzimy jasną odpowiedź na nasze błahe modlitwy, ale co robimy, gdy słyszymy słowo "złóż mi Izaaka w ofierze". O ile pamiętam, to ja najczęściej kurczowo trzymam "mojego Izaaka" i uciekam, nie chcąc słyszeć Bożego głosu lub wręcz mam pretensję, "jak to, najpierw dajesz, a teraz chcesz mi to wszystko zabrać"?

Ja wierzę tylko do momentu spełnienia obietnicy "proście a otrzymacie", a potem niewiele jest we mnie z Abrahama.
 
Nie jest łatwo zrezygnować i poświęcić otrzymany dar. Łatwiej jest ofiarować to, co sami sobie wybieramy, co dla nas jest ofiarą i co nam wydaje się być bardziej słuszne. Ale oddać to, co dopiero otrzymaliśmy, co było wymodlone, wyproszone i co daje tyle radości, jest bardzo trudno.

Potrzeba nam ogromnej pokory i wiary, aby umieć dzień po dniu ofiarowywać "swojego Izaaka" z nadzieją, że Bóg odda nam go znalazłszy sobie baranka jako ofiarę całopalną. Wiem, że to nie jest proste i że wiele razy będziemy uciekać przed Bogiem, nie chcąc słyszeć Jego słów prośby o ofiarę. Wierzę jednak, że przyjdzie kiedyś dzień, gdy z ciężkim sercem i bólem, ale pewnym krokiem wkroczymy na górę niosąc "swojego Izaaka" w ofierze.

środa, 12 marca 2003

Happy Together

Imagine me and you, I do

I think about you day and night, it's only right

To think about the girl you love and hold her tight

So happy together



If I should call you up, invest a dime

And you say you belong to me and ease my mind

Imagine how the world could be, so very fine

So happy together



I can't see me lovin' nobody but you

For all my life

When you're with me, baby the skies'll be blue

For all my life



Me and you and you and me

No matter how they toss the dice, it has to be

The only one for me is you, and you for me

So happy together



I can't see me lovin' nobody but you

For all my life

When you're with me, baby the skies'll be blue

For all my life



Me and you and you and me

No matter how they toss the dice, it has to be

The only one for me is you, and you for me

So happy together



Me and you and you and me

No matter how they toss the dice, it has to be

The only one for me is you, and you for me

So happy together

sobota, 8 marca 2003

czwartek, 6 marca 2003

Możesz mnie nie kochać, nienawidzić, chciałbyś żebym nie żyła lecz wiesz, że nie umrzesz beze mnie... To nie ma znaczenia. Ponieważ w życiu przyjdzie taka chwila, że stanę się dla Ciebie wszystkim. Kochasz mnie dla miliona powodów. To nie jest rzecz umysłu, ale serca.

niedziela, 2 marca 2003

mój zamek jak we śnie

dźwiga się mozolnie

okna zda się jasne

grube mury zimne
Kto wyobraża sobie,

Że wszystkie owoce dojrzewają w tym samym

Czasie co poziomki,

Nic nie wie o winogronach.

piątek, 28 lutego 2003

malowanie

Wyobraź sobie twój wewnętrzny krajobraz. Czy jest to woda? A może las? A może łąka? A może elegancki, zadbany, przystrzyżony park? Albo zwykłe, codzienne blokowisko? A może jesienny ogródek z suchymi badylami? Czy też wysokie, surowe góry i szumiące w nich wodospady? A może pusta, groźna i piękna sztormowa plaża?

wtorek, 25 lutego 2003

"Powinna być mi pani wdzięczna, bo ofiarowałem pani dużo więcej niż możliwość stania się bogatą. Zmusiłem panią do działania. Dzięki mnie przestała się pani użalać nad sobą i biernie czekać, co przyniesie los."

niedziela, 23 lutego 2003

Potrafimy kontrolować swoje uczucia, ale nie jesteśmy w stanie panować nad ich konsekwencjami.

poniedziałek, 17 lutego 2003

granatowy sweter

Był ciepły, pachniał tobą i mile drażnił nagą skórę. Sięgał mi prawie do kolan, a rękawy zasłaniały nawet czubki palców. Kiedy go zdjęłam powiedziałeś, że pachnie mną.
 
Wczoraj też pachniał tobą i mile drażnił nagą skórę.

poniedziałek, 3 lutego 2003

Nigdy nie mogłam do końca uwierzyć,

Że głos jest jak ciało, jednak z drugiej strony

Nie jestem wobec niego bezsilna i oczekująca,

jak jestem bezsilna i oczekująca wobec duszy.

Gdybym wierzyła, że potrzebna jest mała śrubka,

Ważny element łączący wieczność ze

Stadium przejściowym prochu,

Mogłabym nadać głosowi znaczenie większe

Niż to, które posiada, od kiedy natknął się na człowieka.



Znam wiele głosów, pamiętam nawet takie, którymi

Tylko raz przeciągnięto przede mną jak sztandarem

Albo jak biczem, albo też takie, które przegnano

Przede mną jak białą mysz na sznurku.

Niedobrze wspominam pewien głos bladozielony,

Który nigdy nie wiedział, gdzie kończy się jego rola,

A jednocześnie zawsze brzmiał przeczuciem końca.

Gdzieś tam lata nad głowami dziewcząt i uparcie

Nie daje się złapać głos, który już zawsze będzie dla mnie

Smukłością i patyną św. Jerzego ze smokiem.

Znam głosy, które wiedzą o swojej niedoskonałości

A ich ambicją stało się jej ukrywanie.

Znam głosy, które zwą siebie samodzielnymi,

A które ja nazywam samotnymi i za które czasem

Mam ochotę się modlić.

Coraz więcej jest takich.

To jest tak, jakby przychodziły z wysp pogańskich,

Gdzie płoną dla nich stosy, gdzie ścieka mleko po balach ołtarzy

I gdzie kołyszą się biodra w ich imię.

Tutaj jest coś, co wchodzi w nie jak melodia w ciała

Indyjskich węży - bogowie protestują,

Powinno się o nich opowiadać baśnie.

sobota, 1 lutego 2003

Dobro i Zło mają to samo oblicze

wszystko zależy jedynie od momentu
 
w którym staną na drodze człowieka.
Istnieją dwa powody, które nie pozwalają ludziom spełnić swoich marzeń. Najczęściej po prostu uważają je za nierealne. A czasem na skutek nagłej zmiany losu pojmują, że spełnienie marzeń staje się możliwe w chwili, gdy się tego najmniej spodziewają. Wtedy jednak budzi się w nich strach przed wejściem na ścieżkę, która prowadzi w nieznane, strach przed życiem rzucającym nowe wyzwania, strach przed utratą na zawsze tego, do czego przywykli.

Ludzie tęsknią za całkowitą odmianą, a jednocześnie pragną, by wszystko pozostało takie jak dawniej.

piątek, 31 stycznia 2003

Mała rozkapryszona królewna

ma muchy w nosie

i żyje w przeświadczeniu

że świat powinien spełniać

jej pragnienia i marzenia...

czwartek, 30 stycznia 2003

Człowiek jest pułapką na samego siebie. Wpada człowiek w te wnyki - wnyki własnego życia - zaciskają się na nim szczęki własnych jego czynów i potem toczy wściekłym, szalonym, wilczym spojrzeniem i szarpie się, i rzuca, i pieni. I wszystko nadaremnie.

Albo, albo... Albo jest się winnym, a to oznacza coś strasznego, coś, z czym prawie nie można się pogodzić, bo to prowadzi do zaprzeczenia sobie. Albo winny jest ktoś inny, ty, on, oni... I tylko trzeba tego winnego znaleźć. Tertium non datur. Dlatego poczucie winy spogląda wokół siebie wilczymi ślepiami i rozgląda się, kto mógłby być ofiarą dla jego kłów.

Wilcze ślepia poczucia winy są na dodatek szalone. Stan winy bowiem, stan, w którym trzeba przekląć siebie, jest nieznośny. Tak nieznośny, że wytrzymywanie go wymaga ciągłego napięcia uwagi, ciągłego szacowania, kto, gdzie, dlaczego może być bardziej winny, w kogo kły będzie można zatopić i zmusić, by to on toczył wokół siebie tym przerażonym, ślepym spojrzeniem.

Kto więc wypuścił tę bestię?

niedziela, 26 stycznia 2003

Nikt cię nie będzie pamiętał za twoje myśli sekretne.

Proś więc Pana o siłę i mądrość, abyś mógł je wyrazić.

sobota, 25 stycznia 2003

See the pyramids along the Nile
Watch the sun rise
From the tropic isle
Just remember darling
All the while
You belong to me
See the market place
In old Algiers
Send me photographs and souvenirs
Just remember
When a dream appears
You belong to me

And I'll be so alone without you
Maybe you'll be lonesome too

Fly the ocean
In a silver plane
See the jungle
When it's wet with rain
Just remember till
You're home again
You belong to me

Oh I'll be so alone without you
Maybe you'll be lonesome too

Fly the ocean
In a silver plane
See the jungle
When it's wet with rain
Just remember till
You're home again
You belong to me

piosenka ze "Shreka" :)

''My beloved monster and me

We go everywhere together

Wearing a raincoat that has four sleeves

Gets us through all kinds of weather


He will always be the only thing

That comes between me and the awful sting

That comes from living in a world that's so damn mean


My beloved monster is tough

If he wants he will disrobe you

But if you lay him down for a kiss

His little heart it could explode


He will always be the only thing

That comes between me and the awful sting

That comes from living in a world that's so damn mean



Sama nie wiem dlaczego tak mi się to spodobało... ;)

wtorek, 21 stycznia 2003

Dzień wczorajszy jest historią.

Dzień jutrzejszy - tajemnicą.

Dzisiejszy jest - darem.

sobota, 18 stycznia 2003

Wkroczyliśmy do świata absurdalnego, w którym wszystko jest powykrzywiane, cudownie pokręcone, niespójne, nielogiczne, ale toczy się tak, jakby nikt tego nie zauważał, jakby nadal można było logicznie wnioskować i opowiadać zgodnie z regułami przyczynowo-skutkowymi.

czwartek, 16 stycznia 2003

sobota, 11 stycznia 2003

HOMO SHOPENS

W Dziale Spożywczym - oferta serii produktów Last Supper, np. "konserwa "serce w zalewie uczuć" skład: życie i substancje stabilizujące: fotel, telewizor i ciepłe kapcie. Rozrusznik i By-passy gratis!" lub: "ciasteczka kruche ludziki, opis: dostarczą ci przeżyć, które przeżyjesz; Kruche ludziki to produkt szczególnie polecany przez dyktatorów i systemy totalitarne". Dalej wędrujemy: do działu Higiena oferującego np. proszek do prania mózgu; dalej do działu Odzież polecającego czapkę "Keep smiling" do ukrywania tożsamości (papierowa torba z wymalowanym uśmiechem), dzięki której "teraz już zawsze możesz być sobą".
Obecność innych ludzi przekształca każdą ludzką działalność w występ. Zaczyna się liczyć nie tyle to, co jednostka robi, nie tyle to, czy z technicznego punktu widzenia dobrze wykonuje swoje zadanie, ile to, czy potrafi wywrzeć odpowiednie wrażenie na obserwatorach, narzucić im swoją definicję sytuacji.

Gdy są już wszyscy - spektakl się rozpoczyna.

Ostre wejście, piorunujące pierwsze wrażenie, świetna dykcja, przemyślany gest, koniecznie kontakt wzrokowy, sugestywność przekazu i ... brawa.

Ewa Lipska

Ericsson, synku

Chorujemy na schyłek wieku.

Ratują nas jeszcze górskie

pasma antybiotyków

spawane metaliczną trawą.

Doliny porastają zgiełkiem.

Ja mówię coś do ciebie.

Do was. Do nikogo.

Spowiada się przez telefon

twoja do mnie miłość.

Coraz głośniej zatacza się

wokół nas

strumyk.

Podłączamy do sieci

nasze cudowne dziecko.

Ericsson, synku,

módl się do satelity.

Bo cóż można więcej

podczas krótkiego tranzytu

przez planetę. Zrównaną z ziemią.

Platon

Potem powiedziałem:

- Przedstaw sobie obrazowo, jako następujący stan rzeczy, naszą naturę ze względu na kulturę umysłową i jej brak. Zobacz! Oto ludzie są niby w podziemnym pomieszczeniu na kształt jaskini. Do groty prowadzi od góry wejście zwrócone ku światłu, szerokie na całą szerokość jaskini. W niej oni siedzą od dziecięcych lat w kajdanach; przykute mają nogi i szyje tak, że trwają na miejscu i patrzą tylko przed siebie; okowy nie pozwalają im obracać głów. Z góry i z daleka pada na nich światło ognia, który się pali za ich plecami, a pomiędzy ogniem i ludźmi przykutymi biegnie górą ścieżka, wzdłuż której widzisz murek zbudowany równolegle do niej, podobnie jak u kuglarzy przed publicznością stoi przepierzenie, nad którym oni pokazują swoje sztuczki. (...) Zobacz, jak wzdłuż tego murku ludzie noszą różnorodne wytwory, które sterczą ponad murek; i posągi, i inne zwierzęta z kamienia i z drzewa, i wykonane rozmaicie i oczywiście jedni z tych co je noszą wydają głosy, a drudzy milczą.

- Dziwny obraz opisujesz i kajdaniarzy osobliwych.

- Podobnych do nas - powiedziałem. Bo przede wszystkim czy myślisz, że tacy ludzie mogliby z siebie samych i z siebie nawzajem widzieć cokolwiek oprócz cieni, które ogień rzuca na przeciwległą ścianę jaskini?

- Jakimże sposobem - powiada - gdyby całe życie nie mógł żaden głową poruszyć? ...

- Więc w ogóle - dodałem - ci ludzie tam nie co innego braliby za prawdę, jak tylko cienie pewnych wytworów.

- Bezwarunkowo i nieuchronnie - powiada... Ile razy by ktoś został wyzwolony i musiałby zaraz wstać i obrócić szyję, i iść, i patrzeć w światło, cierpiałby robiąc to wszystko, a tak by mu w oczach migotało, że nie mógłby patrzeć na te rzeczy, których cienie poprzednio oglądał. Jak myślisz, co on by powiedział, gdyby mu ktoś mówił, że przedtem oglądał ni to, ni owo, a teraz coś bliższego bytu, że zwrócił się do czegoś, co bardziej istnieje niż tamto, więc teraz widzi słuszniej; i gdyby mu teraz ktoś pokazywał każdego z przechodzących i pytaniami go zmuszał, niech powie, co to jest. Czy nie myślisz, że ten by może był w kłopocie i myślałby, że to, co przedtem widział, prawdziwsze jest od tego, co mu teraz pokazują?

- Z pewnością - powiada.

- Nieprawdaż? A gdyby go ktoś zmuszał, żeby patrzał w samo światło, to bolałyby go oczy, odwracałby się i uciekał do tych rzeczy, na które potrafi patrzeć, i byłby przekonany, że one są rzeczywiście jaśniejsze od tego, co mu teraz pokazują?

- Tak jest - powiada.

- A gdyby go ktoś - dodałem - gwałtem stamtąd pod górę wyciągał po kamieniach i stromiznach ku wyjściu i napuściłby go prędzej, ażeby go wywlókł na światło słońca, to czy on by nie cierpiał i nie skarżyłby się i nie gniewał, że go wloką, a gdyby na światło wyszedł, to miałby oczy pełne blasku i nie mógłby widzieć ani jednej z tych rzeczy, o których by mu teraz mówiono, że są prawdziwe?

- No nie - powiada - tak nagle przecież.

- I myślę, że musiałby się przyzwyczaić, gdyby miał widzieć to, co na górze. Naprzód by mu najłatwiej dojrzeć cienie, potem w wodach odbicie ludzi i innych przedmiotów, ciała niebieskie i niebo samo po nocy, łatwiej by mógł oglądać patrząc na światło gwiazd i księżyca, niż po dniu widzieć słońce i światło słoneczne.

- Jakże by nie?

- Dopiero na końcu, myślę, mógłby patrzeć w słońce: nie na jego odbicie w wodach i nie mieć go tam, gdzie ono nie jest u siebie, ale słońce samo w sobie i na swoim miejscu mógłby dojrzeć i mógłby oglądać, jakie ono jest. (Państwo, ks. VII, 514-517)

czwartek, 9 stycznia 2003

Był kiedyś sen o wolności, która przychodzi

o zmierzchu, przychodzi w barwie cienistego lasu

w oddechu pełnym powietrza i w

borówkach zbieranych po majowym deszczu



Woda, biała krew ziemi,

której czystość piją demony

zlatujące się do okien w noc

księżycową i świetą, Duchy

perskie w błękitnych woalkach

pochylone nad stawem polodowcowym



Dźwiękiem wioskowych, surowych

skrzypiec pachną fale zatoki.

słone, ciche rozprawy wiatru z morzem nad kominem.

ciężko żegluje w dół złoty aureus.

okrągłe, niebieskie dachy pobielonych domów,

skrzą się skrzydłami cherubinów
impresja (przelotne) wrażenie, odczucie; krótki, nastrojowy utwór lit., muz.

impresja (łc. impressio "odcisk, nacisk") 1. przelotne, subiektywne wrażenie. 2. lit., muz. niewielki utwór będący odzwierciedleniem przelotnego wrażenia, chwilowego stanu świadomości artysty.

z innej beczki

Nareszcie kilka uaktualnień na stronach. Czas już najwyższy, nieprawdaż? :)