piątek, 3 grudnia 2010

o czarownicy

Jej wielki problem polegał na tym, że była kobietą XXII wieku, której przyszło żyć w XXI wieku – z czym się zresztą nie kryła. Czy zapłaciła wysoką cenę? Bez wątpienia. Ale zapłaciłaby dużo więcej, gdyby tłumiła kipiącą w niej energię. Stałaby się zgorzkniała, sfrustrowana, stale przejmowałaby się owym „co ludzie powiedzą”, wciąż powtarzałaby „najpierw pozałatwiam to, co ważne, a potem pomyślę o realizacji własnych marzeń”, ciągle narzekałaby, że „jeszcze nie teraz, bo ciągle stoi coś na przeszkodzie”.


Czarownica z Portobello

sobota, 27 listopada 2010

...

Świat bez miłości jest martwym światem i zawsze przychodzi godzina, kiedy człowiek zmęczony błaga o twarz jakiejś istoty i serce olśnione czułością.
Albert Camus

wtorek, 16 listopada 2010

na poprawę humoru :)

niedziela, 7 listopada 2010

patrzenie w dal

Wcześniej, kiedy wpatrywałam się w dal, miałam wrażenie, że wszystko jest rzeczywiście odległe. Wszystko to, co widziałam, wydawało się nie być częścią mojego świata. Od dzieciństwa uczono mnie patrzeć przed siebie, ale widzieć rzeczy znajdujące się blisko mnie. Dwa dni temu nauczyłam się patrzeć w dal. Odkryłam, że poza stołami, krzesłami i innymi przedmiotami, które widzę na co dzień, do mojego świata należą też góry, obłoki i niebo. Wtedy urosła we mnie dusza. Dusza, która własnym wzrokiem dotyka tych oddalonych rzeczy!

Paulo Coelho, Walkirie

niedziela, 31 października 2010

pomysły

Zawsze się zastanawiałam, skąd biorą się pomysły na biznes.
Niestety, nadal nie wiem skąd, ale stwierdzam ze zdumieniem, że nagle zaczęły się tłoczyć w mojej głowie.

Gdybym tylko mogła uwolnić się od ograniczeń i zacząć je wszystkie realizować...

poniedziałek, 18 października 2010

jesienna zaduma

W tym roku jesień mnie zaskoczyła. Jeszcze tak niedawno czekałam z utęsknieniem na ciepłe dni i miałam nadzieję, że potrwają jak najdłużej. Teraz wtulam nos w szalik i wkładam rękawiczki.
Mam ochotę powiedzieć "jak ten czas szybko leci".
Do końca grudnia jeszcze trochę czasu, ale mam wrażenie, że rok 2010 przemknął niezwykle szybko. Tyle chciałam zrobić, a wydaje mi się, że osiągnęłam tak niewiele.

sobota, 2 października 2010

fajny wierszyk po śląsku :)

PAULEK I GUSTLIK

Paulek i Gustlik razym se mieszkali,
sfady nie mieli, ani se nie prali.
Bo Gustlik to chłop diobelsko spokojny,
nie cisł se nigdy ku sfadzie do wojny.
Dycki gazeta czytoł, albo groł w szkota,
albo se legnął, jak na stary lata.
We swojej izbie na wierchu, był w niebo wzięti,
Jak mioł co lubieł, czyli spokój świenty.

Paulek w tyj chałupie, na dole mioł izba,
i choć do tygo nie chcioł se prziznać,
głupek z niego był fest porąbany,
myśliwca udowoł dycki nad ranym.
Trąbieł w gon sygnały, chytoł haziki,
na fazany strzyloł i na inny ptoki.

Biydok Gustlik przez ty wyrobianie,
głowa mioł wielko, jak na jesiyń banie.
Wali po prośbie, Pauleczku kochany,
być tak trocha ciszi, na każdym ranym,
bo żyje se ciężko, i usnyc nie idzie,
czamu rojbrujesz tak przez całi tidzień?
A Paulek na to: „Ciś stąd głupio mołpo ,
przeca se mogą robić co chca z moim chałupom”.

Mozno ze dwa tydnie od zdarzynia tygo,
w tyj chałupie dzioło se coś blank inkszygo.
Paulek se jeszcze pod pierziną grzeje,
a mu se na łeb coś z gipsdeki leje.
Beztuż jaśni zmierzły i gały otwiyro,
a tu już mokre Mo cały wyro.

Wali na góra, fest znerwowany,
że nie może poleżeć nad ranym.

Klup! A dzwyrza zawrzyte. Przez dziurka kuknoł,
i prawie z nerwów zaroz nie puknoł.
Co zejrzoł? Woda? Co to je? – se pyto
Czymu ti Gustlik w chałupie ryby chytosz?
Na co ci woda w izbie i guminioki?
Po co wędki, kibel, hoczyki i chroboki?
A Gustlik na to:
„Ciś stąd głupio mołpo, przeca se mogą robic co chca
z moją chałupom”

Taki ze bajeczki tyj morał płynie:
„Nie być do innych wieprzkiem,
a inni nie bydą do ciebie świniy.

wtorek, 28 września 2010

globalizacja

Praktycznymi skutkami globalizacji, podróżowania i posiadania znajomych na całym świecie są dwa zjawiska.
1. Sprawdzanie strefy czasowej przed wykręceniem numeru telefonu.
2. Wpisanie w kalendarz terminów świąt obchodzonych przez inne religie.
Żyjemy w globalnej wiosce...

piątek, 24 września 2010

wyrzut sumienia

Wróciłam niedawno z Afryki. Większość czasu spędziłam w stolicy Rwandy, która jest stosunkowo rozwinięta. W weekend udało mi się również wyjechać na północ kraju, gdzie miałam okazję zobaczyć trochę bliżej jak żyją zwyczajni, niezamożni ludzie.
Większość gospodarstw domowych nie ma dostępu do wody pitnej i noszą ja w kanistrach. Nierzadko wędrują kilka kilometrów. Szczęściarze mają rowery, na które mogą załadować kilka dużych kanistrów. Wiele dzieci opuszcza szkołę i zajmuje się przynoszeniem wody dla całej rodziny - mężczyźni pracują dorywczo, a kobiety zajmują się maluchami i przygotowują posiłki.

Przyjechałam do hotelu, odkręciłam gorąca wodę i wzięłam do ręki pachnący płyn do kąpieli.
Poczułam się bardzo niezręcznie.

sobota, 4 września 2010

wandalizm

Powtarzam, że bezmyślność to cecha, której nie jestem w stanie znieść. Nie pojmuję, jak można podejmować jakieś działania zupełnie bezrefleksyjnie, nie znając odpowiedzi na pytanie o przyczynę lub powód.

Jechałam dziś tramwajem i odkryłam, że wielką złość budzi we mnie bezmyślny wandalizm. Na niedawno wyremontowanym Moście Poniatowskiego widać powybijane szybki w witrażach i głupie brzydkie graffiti. Dlaczego ktoś to zrobił? Czy zabytkowa architektura jest w jego odczuciu piękniejsza kiedy na czystej ścianie widnieje nagryzmolony podpis?
Gdybym mogła, wsadziłabym wandalom puszki ze sprayem w tyłki.

wtorek, 31 sierpnia 2010

blog day

Dziś mamy Blog Day.
Zatem wszystkiego najlepszego wszystkim bloggerom. Oby życie nieustannie dostarczało inspiracji.

środa, 25 sierpnia 2010

to właśnie zamierzam zrobić...

Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś. Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj.

Mark Twain

niedziela, 22 sierpnia 2010

niedoczas

Naprędce spisywałam na kilku karteczkach sprawy do załatwienia. Zrobiłam kilka wpisów w kategorii "zadania" na dwóch laptopach. Zsynchronizowałam je potem z dwiema komórkami.
Panika. Tyle do zrobienia i nie wiadomo w co ręce włożyć.

No właśnie. Nie wiadomo w co ręce włożyć. Poświęciłam godzinę na spisanie wszystkiego w jednym miejscu i ustalenie priorytetów. W ciału pół dnia wiele ważnych rzeczy zostało odznaczonych na liście jako wykonane.

Niedoczas nie jest zjawiskiem obiektywnym. Jest stanem naszej głowy i notatek.

poniedziałek, 16 sierpnia 2010

wojna śmietnikowa

Nie przestaje mnie to oburzać. Jak można zostawiać śmieci pod ścianą śmietnika, dosłownie 2 metry od boksu z kontenerem? Można, bo wiele osób z mojego podwórka tak robi. Przeszkodą są zamykane drzwi od boksu, które skutecznie zniechęcają flejtuchów do odrobiny wysiłku i wrzucenia worka ze śmieciami tam, gdzie jego miejsce. Przypomina mi to Erewań, w którym nieustannie szokował mnie fakt, że nie istnieje pojęcie dbałości o dobro wspólne i śmieni można było zostawiać nawet na klatce. Grunt, że za progiem mieszkania.

Tęsknię w takich chwilach do Szwajcarii, gdzie dla ludzi zupełnie naturalnym jest troska o otoczenie. Pamiętam małe tabliczki informujące, że graffiti jest legalne. Zapewne gdyby nie ta informacja, wiele osób by zadzwoniło do właściwej instytucji z prośbą o usunięcie.

Gdybym miała się gdzieś na stałe przeprowadzić, to tylko tam. Szwajcarskie społeczeństwo to najwyższa forma cywilizacji we współczesnym świecie. :)

sobota, 14 sierpnia 2010

czy można zdecydować o zakochaniu?

Umieściłam na facebooku śmieszny wpis, mówiący że zgodnie z moim horoskopem w najbliższym czasie zakocham się w obcokrajowcu podczas podróży zagranicznej. Wywołało to całkiem żywą dyskusję wśród moich znajomych. W pewnym momencie skomentowałam, że nie zamierzam się w nimi zakochiwać.

Dziś ponownie zastanowiłam się nad tymi słowami. Czy można zaplanować zakochanie? Czy można o nim zadecydować? Albo je powstrzymać?

Jesteśmy karmieni historiami o miłości od pierwszego wejrzenia. Filmy serwują nam model romantycznej miłości, która spada na głównych bohaterów jak grom z jasnego nieba. A ja nigdy tego nie czułam i czuję się przez to trochę dziwna. Albo oszukana.
Myślę również o moich znajomych, którzy weszli w związek małżeński z konieczności lub woli rodziny (co się zdarza w innych krajach). Czasem nawet nie znali dobrze małżonka. I dziś są szczęśliwi. Mówią, że nauczyli się kochać. Ominęło ich wielkie szaleństwo emocji, ale czy przez to są ubożsi?

czwartek, 12 sierpnia 2010

już się nie boję

Znajomy wielokrotnie zachęcał mnie do porzucenia pracy na etacie i rozpoczęcia czegoś na własny rachunek. On sam niemal etatowo tworzy nowe biznesy, doprowadza je do rozkwitu, a potem sprzedaje. Lubi pracę pioniera.
Przez wiele lat się bałam. Lubię tę przyjemną regularność, z jaką wypłata spływa co miesiąc na konto.
Niespodziewanie pojawiła się możliwość wejścia do spółki. Zdecydowałam się zainwestować. Pozostaję na etacie, ale już wkrótce zostanę przedsiębiorcą.

Trudno wytłumaczyć zjawisko psychologiczne, jakie się z tym wiąże, ale jestem zdumiona rezultatem - przestałam się bać. Mam nowe pomysły na rozwinięcie biznesu. Mam pomysły na nowe biznesy. Dziś powstrzymuje mnie brak kapitału, ale wiem, że z czasem kapitał się znajdzie i będę mogła rozwinąć skrzydła.

Mam tylko nadzieję, że do tego czasu strach nie wypełznie spod szafy i nie obejmie mnie znowu swoimi lepkimi mackami...

sobota, 7 sierpnia 2010

chciwość jest dobra

Nie, nie uległam bezkrytycznej fascynacji ideą wolności finansowej i książkami Roberta Kiyosaki. Do myślenia dała mi jednak jedna obserwacja.
Faktycznie osoby, którym finansowo się nie powodzi, mają tendencję do powtarzania, że "pieniądze szczęścia nie dają", "nie można się uczciwie dorobić", itp. A ja myślę sobie, że owszem - są ważniejsze sprawy w życiu - ale to właśnie dzięki pieniądzom można żyć bez trwogi o to, czy starczy do pierwszego, można spełniać marzenia, czasem poszaleć. I nie ma nic nagannego w pragnieniu posiadania pieniędzy. Powiedzmy to głośno: chciwość jest dobra!

niedziela, 1 sierpnia 2010

nowe możliwości

Dziś rozumiem ludzi szukających natchnienia.
Przez ponad miesiąc poszukiwałam pomysłu. Szukałam go we własnym umyśle i w oczach innych ludzi. Zapisywałam dziesiątki pytań i znajdowałam na nie setki odpowiedzi, którym towarzyszyły tysiące wątpliwości, warunków, uwag.
Potem niespodziewanie coś się odblokowało. Elementy nieistotne oddzieliły się od tych ważnych. Z chaosu pojawiła się obietnica jakiejś całości. Ramy, w której teraz trzeba powkładać rozsypane elementy układanki.

wtorek, 27 lipca 2010

transfer in progress...

W bazie starego bloga mam ponad 600 wpisów. W tej chwili przeniosłam niecałe 200. Ehhh... sporo pracy przede mną, ale czuję, że warto.
Z perspektywy czasu cieszę się, że dwa lata temu nie skasowałam całej bazy.

niedziela, 25 lipca 2010

powrót do źródeł :)

Właśnie sobie uświadomiłam, że w 2002 roku przeniosłam bloga z bloggera na serwer uczelni. I oto wracam...

piątek, 23 lipca 2010

wracam...

Po wielu miesiącach (a właściwie ponad 2 latach) milczenia postanowiłam wrócić do blogowania. Pierwsze zadanie wykonane - blog uruchomiony. Postaram się w najbliższych dniach zaimportować wpisy z poprzedniej platformy. To może być skomplikowane, ale szkoda by było utracić tak bogate archiwa.