niedziela, 13 lipca 2003

Dziennik pokładowy powoli zamienia się w pamiętnik bezrobotnego.

Miałam w życiu już wiele kiepskich momentów. Mam wrażenie, że obecnie przeżywam jeden z nich. I umieściłabym go całkiem wysoko w rankingu beznadziei. Chyba nawet tuż po szpitalu.

Ktoś mi zaproponował załatwienie sobie lewego świadectwa pracy. To ponoć bardzo pomaga. Ponoć do tego stopnia, że po kilku miesiącach bezowocnych poszukiwań oferty posypały się jak złoty deszcz.

O wielu sposobach szukania pracy myślałam, ale na ten definitywnie nigdy bym nie wpadła. Widać nie jestem tak kreatywna, jak mi się wydaje.

Jest taki banalny wyznacznik tego, co można zrobić, a czego już nie. To szacunek do siebie samego. Pewnie dlatego nadal jestem bezrobotna.

Tylu nieuczciwych, małych ludków chodzi po świecie... I mają pracę. A ja nie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz