czwartek, 17 kwietnia 2003

Jonasz

Jestem jak rozbity okręt

Ręką Twą strzaskany.

Daleko mi do Ciebie Panie,

Tonę w morzu łez niechcianych.



Sól wody wdarła się do gardła,

Oplotła trawa morska głowę,

Moimi skargami fala targa,

Moja modlitwa jak kamień w wodę.



Ale Ty po mnie sięgniesz w morską głębię,

Twoja dłoń wyciągnie mnie z otchłani.

Ty przecież wierny, choć ja niewierny,

Choć strach mój ciągle między nami.



W mym lęku jest, jest miejsce na Ciebie,

Kiedy nie stać mnie już na nic więcej,

I gdy modlitwa jak ptak skulony

A w piersi zajęcze serce.



Tyle już słów na wiatr rzucanych,

Tyle obietnic, zdrad, powrotów,

Czy masz cierpliwość do mnie Panie?

I czy uwierzysz we mnie znowu?




Czy po mnie sięgniesz w morską głębię,

Czy Twa dłoń wyciągnie mnie z otchłani.

Ty ciągle wierny - już będę wierny

Pójdę gdzie zechcesz, pójdę Panie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz