sobota, 12 listopada 2005

islam = salam (?)

Jordański 11 września

"Jordański despota zamienił te hotele w zaplecze żydów i krzyżowców, obmierzłe miejsce spotkań zdrajców spiskujących przeciw bohaterskim mudżahedinom z Iraku i Palestyny" - pisze w internecie iracka al Kaida kierowana przez Jordańczyka Abu Musaba al Zarkawiego. Dlatego właśnie w środę wieczorem "nasze trzy najprzedniejsze lwy dokonały tam chwalebnej, męczeńskiej misji".
[...]

środa, 9 listopada 2005

czytając przypowieści w miejscu, w którym powstały

Opowiedział im wtedy następującą przypowieść: Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie? A gdy ją znajdzie, bierze z radością na ramiona i wraca do domu; sprasza przyjaciół i sąsiadów i mówi im: Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła.

Siedziałam na wzgórzu. Nagle z zamyślenia wyrwał mnie odgłos wyrażający przerażenie, panikę, rozpacz... ale nie był to głos człowieka. Na przeciwległym zboczu pasło się stado owiec. Jedna z nich odłączyła się i pozostała w tyle, gdy inne powędrowały w poszukiwaniu odrobiny zieleni do schrupania.
Nie wiem dlaczego zawsze myślałam, że zaginiona owca siedzi sobie bezradnie pod krzaczkiem i czeka na ratunek pasterza lub śmierć. Ta wydawała się mieć w sobie wiele woli przetrwania. Ten dźwięk ciągle pobrzmiewa mi w uszach. Owca pędziła na oślep w poszukiwaniu stada. I nawoływała, aż je znalazła.
Tym razem pomoc pasterza nie była konieczna.

wtorek, 8 listopada 2005

góra Nebo

Mojżesz wstąpił na górę Nebo, (....) Pan zaś pokazał mu całą ziemię i umarł Mojżesz, sługa Pański. (...) W chwili śmierci miał Mojżesz sto dwadzieścia lat, a wzrok jego nie był przyćmiony i siły go nie opuściły. Izraelici opłakiwali Mojżesza na stepach Moabu przez trzydzieści dni.
(Pwt 34,1.5.7-8)

zostanie po nas...

Kiedyś leżały w pudełkach przewiązane starannie wstążką. Skrapiane perfumami miały przywoływać pamięć tych, którzy byli daleko. Na wierzchu zasuszona róża.

Dobrze, że Fryderyk Chopin nie pisał do George Sand e-maili. Przynajmniej dziś, choć minęły lata, ich korespondencja zachwyca czytelników...

Co zostanie po nas? Czy nasza epistolografia zniknie w lawinie cyfrowego śmiecia?

Nie pamiętam już, kiedy ostatni raz pochylałam się z piórem w ręku nad czystą kartką papieru.