czwartek, 28 czerwca 2001

W zasadzie to powinno być: "to blog or not to blog"...

piątek, 22 czerwca 2001

środa, 20 czerwca 2001

Do końca sesji pozostał mi już tylko 1 egzamin, który nastąpi w piątek o 11.00. Jupi! :)

Ale poza tym to już padam na twarz. Zadziwiające, co egzaminy potrafią zrobić ze studentem: sprowadziły moje pragnienia i aspiracje życiowe do spania, jedzenia i nauki. Żałosne...

A moja muza ewakuowała się chyłkiem; wyszła po angielsku i nawet nie trzasnęła drzwiami.

piątek, 15 czerwca 2001

No i znowu się uczę, i znowu walczę ze sobą i z mikroekonomią, a konkretnie z własną niechęcią do tego przedmiotu. Bleeee...

Do końca sesji pozostały mi 3 egzaminy.

środa, 13 czerwca 2001

obowiązek napisania czegoś pozytywnego, pogodnego. Nie powinnam tutaj prezentować się jako ponurak. Prawda jest niepoprawna i nie pasuje do przyjętego kanonu. W imię towarzyskiej ogłady powinnam udzielić sobie reprymendy i dla odmiany pozachwycać się trochę deseniem tapet i och, ach...!

Jestem niepoprawna.
Ale cieszę się, że jeszcze mam odwagę się bać.

wtorek, 12 czerwca 2001

Nuda.
Za oknem zimno i ponuro; przynajmniej nie jest mi przykro, że muszę się uczyć. Notatki, nad którymi właśnie siedzę, mają na mnie zadziwiająco usypiający wpływ. W sieci nic się nie dzieje; pewnie wszyscy studenci dzięciolą grzecznie jak to zwykle w sesji... *yawn*

Do końca pozostały 4 egzaminy (z 13)! :)

poniedziałek, 11 czerwca 2001

Niedawno byłam w Łazienkach. Niedaleko pałacu jest oczko wodne ukryte w zaroślach. Lubię to miejsce.
Tym razem na ławeczce siedziało starsze małżeństwo - trzymali się z ręce i patrzyli sobie w oczy...

uśmiecham_się_w_zamyśleniu

niedziela, 10 czerwca 2001

All I want to do is see you again
Is that too much to ask for
I just want to see your sweet smile
Smiled the way it was before
Well I'll try not to hold you
And I'll try not to kiss you
And I won't even touch you
All I want to do is see you
Don't you know that it's true

                See You, M. L. Gore, DM

To sygnaturka z maila z 15 lutego. Pamiętam, że w dziesiątkach maili, jakie wymieniliśmy przez te parę miesięcy, sygnaturki miały znaczenie niebagatelne. Minęło już tyle czasu, a ja wciąż się uśmiecham, kiedy przeglądam archiwum... To już chyba nawet nie boli.

Zastanawiam się, co się stanie, kiedy On zajrzy na tę stronę. Czy słowa do czegoś zobowiązują? A raczej, czy zobowiązują nas w takim samym stopniu?

To tylko bajty. Liczą się czyny.

czwartek, 7 czerwca 2001

Dziwnie jest na świecie. Ktoś dziś mnie zapytał czym jest nadzieja. Hmm..., to jeszcze ktoś zna tak staroświeckie słownictwo??? Ironizuję. Czasem nie wiem, gdzie jest sens, skoro ludzie do znudzenia mówią wciąż tylko o swoich małych problemach, a ja chcę *CZEGOŚ*. Jeszcze chyba nie sprecyzowałam, czym by *TO* miało być, ale pewnie kryje w sobie jakieś malutkie szczęście. Nie wiem, może właśnie ujawnia się we mnie potrzeba metafizycznego towarzystwa, potrzeba istoty prawdziwie *INNEJ*. Well, przecież chyba wszyscy wyszliśmy z tego samego bytu, mamy tę samą naturę i ku temu samemu bytowi zmierzamy. Ja ciągle wierzę, że spotkam *INNEGO* i będę żyć mocno, tak żeby aż bolało. I chyba na tym właśnie polega nadzieja.

Tylko pytam siebie, czy w obliczu takiego piękna pozostanę przy życiu.
I czy przetrwam, jeśli tego piękna zabraknie.

środa, 6 czerwca 2001

Jestem jak rozbity okręt ręką Twą strzaskany
Daleko mi do Ciebie, Panie, tonę w morzu łez niechcianych
Sól wody wdarła się do gardła, oplotła trawa morska głowę
Moimi skargami fala targa, moja modlitwa jak kamień w wodę

Ale Ty po mnie sięgniesz w morską głębię
Twoja dłoń wyciągnie mnie z otchłani
Ty przecież wierny choć ja niewierny
Choć strach mój ciągle między nami

W lęku mym jest miejsce na Ciebie
Kiedy nie stać mnie już na nic więcej
I gdy modlitwa jak ptak skulony a w piersi zajęcze serce

Tyle już słów na wiatr rzucanych
Tyle obietnic, zdrad, powrotów
Czy masz cierpliwość do mnie, Panie?
I czy uwierzysz we mnie znowu?

Pójdę, gdzie zechcesz...

Ojej, już nie pamiętam, kiedy ta piosenka powstała, ale to było dawno... Ciągle jednak słyszę te skrzypce i flet...

PS. Kiedy przyjdzesz, wtedy będzie słońce.

niedziela, 3 czerwca 2001

Na http://www.hatelife.com można przeczytać zapiski z wielu internetowych pamiętników. Zastanawiająca jest ta wirtualna ekspresja emocji...
Chyba nie ma już ludzi, którzy potrafią _słuchać_, więc pozostaje nam (tzn. ludziom, którym czasem się wydaje, że mają "za dużo mózgu") wysyłanie w cyberprzestrzeń swoich przemyśleń. Z nadzieją, że ktoś poświęci im chwilę czasu między nerwowymi kliknięciami myszki...
Błąd! Nie za dużo mózgu. Za dużo uczuć.