środa, 31 października 2001

Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy
tylko to co nieważne jak krowa się wlecze
najważniejsze tak prędkie że nagle się staje
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego

Nie bądź pewny że czas masz bo pewność niepewna
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
przychodzi jednocześnie jak patos i humor
jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej
tak szybko stąd odchodzą jak drozd milkną w lipcu
jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon
żeby widzieć naprawdę zamykają oczy
chociaż większym ryzykiem rodzić się niż umrzeć
kochamy wciąż za mało i stale za późno

Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze
a będziesz tak jak delfin łagodny i mocny

Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą

[Ks.J.Twardowski - "Poezje wybrane" 1979]

Jutro 1 listopada...
Kochamy wciąż za mało i stale za późno...

Dziś przez cały dzień chodziłam bez celu po mieście. Nie poszłam na zajęcia. Nie zniosłabym tego w taki dzień.
Kiepsko znoszę takie uroczystości. Wielu ukochanych odeszło od ostatniego 1 listopada...

sobota, 27 października 2001

MODLITWA III - POZWÓL MI (P.Berger-R.Riedel)

Pozwól mi spróbować jeszcze raz
Niepewność mą wyleczyć, wyleczyć mi
Za pychę i kłamstwa, same nałogi
Za wszystko co związane z tym
Za świństwa duże i małe
Za mą niewiarę - rozgrzesz mnie
No rozgrzesz mnie...
Panie mój, o Panie
Chcę trochę czasu, bo czas leczy rany
Chciałbym, chciałbym zobaczyć co
Co dzieje się w mych snach
Co dzieje się
I nie, i nie chcę płakać, Panie mój
Uczyń bym był z kamienia
Bym z kamienia był
I pozwól mi, pozwól mi
Spróbować jeszcze raz, jeszcze raz
Chcę trochę czasu, bo czas, bo czas leczy rany
Chciałbym, chciałbym zobaczyć co
Co dzieje się, co dzieje się w mych snach
I nie, i nie chcę płakać, Panie mój
Uczyń bym był z kamienia
Bym z kamienia był
I pozwól mi, pozwól mi spróbować jeszcze raz
Jeszcze raz....


Dziś słucham Dżemu, jak za starych dobrych licealnych czasów...

poniedziałek, 22 października 2001

Słucham.
Staram się ostrożnie stawiać kroki pośród tego całego zamętu. Manewruję, żeby tylko się nie zachwiać... Nie chcę być stroną zaangażowaną w ten cały bałagan.

Chyba jednak pozwolę sobie na luksus braku obiektywizmu...
Aha, zapomniałam, że dziś miałam napisać coś optymistycznego. Zostałam wybrana do Rady w Duszpasterstwie Akademickim. Miejsce medalowe! :) To mój ogromny sukces. I jeszcze większe zadanie.

niedziela, 21 października 2001

10 grudnia
Nie wiem dlaczego moje życie nagle podzieliło się na "przed" i "po" 10 grudnia. Zwykle nie myślałam o tym "po" - wolałam się sympatycznie zaskoczyć. Tym razem jest inaczej. Mam czelność posiadać jeszcze jakieś plany, coś zamierzać.
"Wie pani przecież jakie są w podobnych przypadkach statystyki."
...a co jeśli nie będzie "po"...?

sobota, 20 października 2001

philadelphia

sometimes i think that i know
what love's all about,
and when i see the light
i know i'll be all right.

i've got my friends in the world,
i had my friends,
when we were boys and girls
and the secrets came unfurled

city of brotherly love,
place i call home,
don't turn your back on me.
i don't want to be alone.
love lasts forever.

someone is talking to me,
calling my name.
tell me i'm not to blame,
i won't be ashamed of love.
philadelphia.

city of brotherly love,
brotherly love.

sometimes i think that i know
what love's all about,
and when i see the light
i know i'll be all right.
philadelphia.

lyrics and music by neil young


Muzycznie się zrobiło w moim dzienniku pokładowym... Ale dziś doszłam do wniosku, że (parafrazując reklamę) czasem wydaje mi się, że wiem o co chodzi w miłości. I mam rację: _wydaje_ mi się.

środa, 17 października 2001

Mężczyźni.
To chyba niemożliwe, żeby pochodzili z Ziemi. Mam nawet wątpliwości, czy pochodzą z Marsa.
Najpewniej z piekła.

PS. Dziś nie jestem szczególnie obiektywna. ;-)
Sen Katarzyny II 

Na smyczy trzymam filozofów Europy
Podparłam armią marmurowe Piotra stropy
Mam psy, sokoły, konie - kocham łów szalenie
A wokół same zające i jelenie

  Pałace stawiam, głowy ścinam
  Kiedy mi przyjdzie na to chęć
  Mam biografów, portrecistów
  I jeszcze jedno pragnę mieć


- Stój Katarzyno! Koronę Carów
Sen taki jak ten może Ci z głowy zdjąć!

Kobietą jestem ponad miarę swoich czasów
Nie bawią mnie umizgi bladych lowelasów
Ich miękkich palców dotyk budzi obrzydzenie
Już wolę łowić zające i jelenie

  Ze wstydu potem ten i ów
  Rzekł o mnie - Niewyżyta Niemra!
  I pod batogiem nago biegł
  Po śniegu dookoła Kremla!


- Stój Katarzyno! Koronę Carów
Sen taki jak ten może Ci z głowy zdjąć!

Kochanka trzeba mi takiego jak imperium
Co by mnie brał tak jak ja daję - całą pełnią
Co by i władcy i poddańca był wcieleniem
I mi zastąpił zające i jelenie

  Co by rozumiał tak jak ja
  Ten głupi dwór rozdanych ról
  I pośród pochylonych głów
  Dawał mi rozkosz albo ból!


- Stój Katarzyno! Koronę Carów
Sen taki jak ten może Ci z głowy zdjąć!
Gdyby się taki kochanek kiedyś znalazł...
- Wiem! Sama wiem! Kazałabym go ściąć!


Jacek Kaczmarski, 1978 

Od wizyty w Rosji szalenie polubiłam Katarzynę II i Piotra I...
Sama nie wiem czemu. :)

poniedziałek, 15 października 2001

Siedzę nad książkami i się nudzę. To potwornie nierozwijające...
A tyle mogłabym w tym czasie zrobić... ech...
"Jasne widzenie fenomenu bytu bywało często zaciemniane przez nader powszechny przesąd, który nazwiemy kreacjonizmem. Ponieważ zakładano, że to Bóg nadał światu byt, byt zawsze wydawał się zbrukany pewną biernością. Ale stworzenie ex nihilo nie może wyjaśniać pojawienia się bytu, bo jeżeli byt zostaje pomyślany przez subiektywność, choćby boską, pozostaje wewnątrzsubiektywnym sposobem bycia. W tej subiektywności nie mogłoby powstać nawet przedstawienie obiektywności, a co za tym idzie, nie mogłaby w niej powstać wola stworzenia obiektywnego świata. Zresztą gdyby nawet byt został nagle wrzucony poza subiektywność przez błyskawicę, o której mówi Leibniz, mógłby utwierdzić się jako byt tylko przeciwko swojemu stwórcy, gdyż w przeciwnym razie rozpuściłby się w nim: teoria nieustannej kreacji, odbierająca bytowi to, co Niemcy nazywają „selbstständigkeit”, każe mu znikać w boskiej subiektywności. Jeżeli byt istnieje w obliczu Boga, jest to możliwe dlatego, że opiera się na samym sobie, że nie zachowuje w sobie najmniejszego śladu boskiego tworzenia. Jednym słowem, nawet gdyby byt-w-sobie był stworzony, nie dawałby się wytłumaczyć przez stworzenie, bo niezależnie od stworzenia bierze swoje bycie na siebie. Równa się to stwierdzeniu, że byt jest niestworzony. Ale nie należy wyprowadzać stąd wniosku, że byt tworzy się sam, co zakładałoby, że jest od samego siebie wcześniejszy. Byt nie może być causa sui na sposób świadomości. Byt jest sobą. Co znaczy, że nie jest ani biernością, ani aktywnością. (...) Jest immanencją, która nie może się dokonać, afirmacją, która nie może się afirmować, aktywnością, która nie może działać, ponieważ jest zapchana sobą. (...) Streśćmy te pierwsze wyniki, mówiąc, że byt jest w sobie."

Czytając te słowa zastanawia mnie jedno: kto popadł w większy zabobon: Sartre czy wyznawcy kreacjonizmu?

niedziela, 14 października 2001

W Europie Zachodniej od kilkunastu lat rośnie liczba rozwodów, spada liczba małżeństw, maleje liczba narodzin.
Nie dziwne, że IKEA robi taką furorę, sprzedają w końcu demontowalne meble dla 'rozmontowujących się' małżeństw.

sobota, 13 października 2001

Kiedy podłączałam się do sieci, ludzie mówili, że sieć uzależnia, alienuje i sprawia, że ludzie przestają ze sobą rozmawiać i się spotykać. Po kilku latach maniakalnego rozmawiania i mailowania doszłam do wniosku, że to bzdura. Ludzie spotykają się umawiając się przez maila czy na ircu, znajdują ludzi o podobnych zainteresowaniach itp... Myślałam że tak to jest.
Musze jednak się przyznać (w końcu to brulion), że na mnie wywarło to chyba jakiś wpływ. Najlepiej czuję się sama, najlepiej pracuję sama, najlepiej śpie sama, nie interesują mnie już ludzie, nie chcę wiedzieć co robia, czym się zajmują i o czym myslą, wogóle mnie to nie interesuje. Czasem kiedy zakładam na uszy sluchawki i idę w nocy po mokrym chodniku, jestem szczęśliwa. Myśle, a jestem tego prawie pewna, że doznajecie czasem tego samego uczucia.
"OUR GE-NE-RA-TION
A-LIE-NA-TION"
Będę szła po mokrym chodniku zaraz jak skończy się 'Wild horses' Micka Jaggera...

piątek, 12 października 2001

Nie każdy byle kawałek ceramiki jest amforą. Amfory mają bardzo szczególne, określone kształty, były specjalnie zdobione. Każda była unikalna, a jednak odpowiadała kanonowi.
Dziś amfory są puste. Stoją bezużyteczne i piękne w muzeach. Nie można ich nawet dotknąć.
                       posted by... :)','',

czwartek, 11 października 2001

gdybyś była łzą
przestałbym płakać
by Cię nie stracić

tyle bliżej nie zidentyfikowany romantyk z sieci...

środa, 10 października 2001

Najważniejsze jest życie świadome.
Szkoda, że potrzebowałam ponad 21 lat na odkrycie tej prawdy
Dopiero teraz zwróciłam uwagę na datę: jest 10 października. Jeszcze dwa miesiące...

wtorek, 9 października 2001

Coś ostatnio Blogger odmawia posłuszeństwa. Niedobry Blogger...

Wczoraj odbyłam swoją pierwszą praktykę w ekonomicznym studium pomaturalnym. Hospitowałam przedmiot zwany komputeryzacja prac obrachunkowych. Nauczycielka: "Wszyscy klikamy tę ikonkę na pulpicie. Dwa razy klikamy! Szybko! Jeszcze szybciej! Szybciej!!! O, pięknie. I za chwilę zaczniemy pisać tekst w Wordzie." Gdybym mogła się bez ograniczeń turlać to byłby to największy ROTFL w moim życiu. :)))

piątek, 5 października 2001

Dziś postanowiłam, że biorę się ostro za przygotowanie stronek w3. Pracy brakować mi nie będzie.

czwartek, 4 października 2001

zanim piasek
przesypie się w klepsydrze
powiedz komuś, że go kochasz
zrób latawca
biegaj boso po lesie
rób wszystko tak
aby niczego nie żałować