wtorek, 27 listopada 2001

Tadeusz Różewicz "Szkic do erotyku współczesnego"

A przecież biel
najlepiej opisać szarością
ptaka kamieniem
słoneczniki
w grudniu

dawne erotyki
bywały opisami ciała
opisywały to i owo
na przykład rzęsy

a przecież czerwień
powinno opisywać się
szarością słońce deszczem
maki w listopadzie
usta nocą

najplastyczniejszym
opisem chleba
jest opis głodu
jest w nim
wilgotny porowaty ośrodek
ciepłe wnętrze
słoneczniki w nocy
piersi brzuch uda Kybele

źródlanym
przezroczystym opisem
wody
jest opis pragnienia
popiołu
pustyni
wywołuje fatamorganę
obłoki i drzewa wchodzą
w lustro

Brak głód
nieobecność
ciała
jest opisem miłości
jest erotykiem współczesnym


Utrzymuję w mocy to, co napisałam w poprzednim wpisie w moim dzienniku pokładowym, ale to, że w tej chwili powyższe słowa są mi szalenie bliskie świadczy o tym, że daleko mi jeszcze do doskonałości...

Chcę tylko byś był
nic więcej
by otuliły mnie twoje skrzydła...

poniedziałek, 19 listopada 2001

Długo musiałam ze sobą walczyć, żeby móc powiedzieć, że nikogo nie potrzebuję...

Co trzyma cię przy innym człowieku? Brak, potrzeba, przywiązanie? Czy to właśnie nazywasz miłością? Kochać możesz dopiero wtedy, gdy możesz tej osobie powiedzieć "Nie potrzebuję cię. Nie jesteś mi do niczego potrzebny. Mogę być szczęśliwa bez ciebie. Jestem pełna, kompletna, zakorzeniona w Miłości uniwersalnej. Nie służysz zaspokojeniu moich braków. Twoja obecność daje mi radość. Chcę przeżywać siebie razem z tobą.
Trzeba umrzeć, zakwestionować swoje odrębne egoistyczne istnienie i uznać siebie jako cząstkę Uniwersum, cząstkę Miłości. Trzeba być wolnym od siebie samego, od tego, kim się jest i w tym, kim się jest, aby móc w pełni cieszyć się sobą i innym człowiekiem.
Szukasz człowieka, ale dostrzegasz w nim tylko siebie. Złodziej widzi w świętym tylko jego kieszenie. Jeśli szukasz człowieka mądrego, uczciwego, odpowiedzialnego, to najpierw sam się takim stań. Wtedy nawet jeśli nikogo takiego nie spotkasz, nie będziesz czuć braku, nie będziesz potrzebować.
Życie nie jest szukaniem Boga, nie jest pielgrzymowaniem do Niego. To otwieranie się na Jego obecność, na Miłość w nas. Dla realizacji siebie w tej miłości trzeba "odrzucić" innych. Człowiek zrealizowany nigdy nie czuje się samotny, nie odczuwa żadnych braków. Ma wszystko.

"Jeśli upieramy się, że źródłem szczęścia jest drugi człowiek jako obiekt naszej miłości, wtedy rozczarowanie jest nieuchronne."

czwartek, 15 listopada 2001

Ktoś powiedział, że istnieją jedynie dwie rzeczy na świecie: Bóg i strach. Miłość i strach są właśnie tymi dwiema rzeczami. Jest tylko jedno zło na świecie - strach, jest tylko jedno dobro na świecie - miłość. Czasami jedynie inaczej są określane. Niekiedy miłość nazywana jest szczęściem, wolnością, pokojem, radością, Bogiem czy zgoła czymś innym. Ale nieważne, jak ją zwał. I nie ma na świecie takiego zła, które nie pochodziłoby ze strachu. Nie ma.

Ignorancja i strach, ignorancja wypływająca ze strachu. Wszelkie zło pochodzi ze strachu i każdy gwałt z niego się bierze. Osoba rzeczywiście pozbawiona agresji jest osobą, która nie ma w sobie strachu. Gdy obawiasz się czegoś, stajesz się zły. Przypomnij sobie, kiedy ostatni raz byłeś zły. Idź dalej. Pomyśl, kiedy byłeś zły i jaki lęk krył się pod twoją złością. Czego bałeś się stracić? Co miano ci zabrać, iż tak bardzo się bałeś? To tutaj tkwi przyczyna twej złości. Pomyśl o jakiejś złej osobie, być może to ty jesteś źródłem jej strachu. Czy widzisz, jak jest przestraszona? Jest naprawdę wystraszona, bez żartów. Ostatecznie są jedynie dwie rzeczy na świecie: miłość i strach.

Porzucam me rozważania w tym momencie, nieuporządkowane, i skupiam się to na jednej, to na drugiej sprawie, powracając raz po raz do wcześniejszych tematów. Czynię tak dlatego, gdyż myślę, że jest to sposób na uchwycenie tego, o czym mówię. Jeśli nie dotrę do ciebie za pierwszym razem, może uda mi się za drugim, a to, co nie docierało do jednej osoby, może dotrze do drugiej. Omawiam rozmaite sprawy. Choć tak naprawdę mówię o jednej. Nazywa się miłość, duchowość, wolność, świadomość czy jakoś tam jeszcze. Naprawdę idzie tu o tę sama rzecz

wtorek, 13 listopada 2001

MOJA PIOSNKA

Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba
Podnoszą z ziemi przez uszanowanie
Dla darów Nieba....
Tęskno mi, Panie...

Do kraju tego, gdzie winą jest dużą
Popsować gniazdo na gruszy bocianie,
Bo wszystkim służą...
Tęskno mi, Panie...

Do kraju tego, gdzie pierwsze ukłony
Są, jak odwieczne Chrystusa wyznanie,
"Bądź pochwalony!"
Tęskno mi, Panie...

Tęskno mi jeszcze i do rzeczy innej,
Której już nie wiem, gdzie leży mieszkanie,
Równie niewinnej...
Tęskno mi, Panie...

Do bez-tęsknoty i do bez-myślenia,
Do tych, co mają tak za tak - nie za nie,
Bez światło-cienia...
Tęskno mi, Panie...

Tęskno mi owdzie, gdzie któż o mnie stoi?
I tak być musi, choć się tak nie stanie
Przyjaźni mojej...
Tęskno mi, Panie...

C.K. Norwid


Kiedyś słyszałam wokalną interpretację tego utworu. Nie wiem, dlaczego akurat dziś zabrzmiała w mojej głowie i nie opuszcza mnie na krok. Może tęsknie do tych, którzy mają tak za tak, nie za nie...? Bez światłocienia. Świat wartości wokół mnie jest pogrążony w półmroku. Nic nie jest jednoznaczne. "Niepokój rzeczy" - to dobre określenie na to, czego doświadczam niemal fizycznie.
Aha, jeśli nic się nie wydarzy, to przez najbliższe 2 lata będę piastować stanowisko wicelidera wspólnoty w Duszpasterstwie Akademickim. I w zasadzie nic ponadto nie potrafię na ten temat powiedzieć.
Mam nadzieję, że On się o moją niewiedzę zatroszczy.

poniedziałek, 12 listopada 2001

Nie wiem nic. Jest wokoło ten rzeczy niepokój,
który rzeki przesyca i morza obłoków,
który jest sam dla siebie, a ja ponad którym
jestem jak smutne dziecko przenoszące góry.

wtorek, 6 listopada 2001

Czy można być w pełni sobą nie doświadczając tragedii? Jedyną rzeczywistą tragedią na ziemi jest niewiedza. To od niej pochodzi wszelkie zło. Jedyną tragedią istniejącą na świecie jest nieświadomość i trwanie we śnie. Stąd wyrasta strach, a ze strachu cała reszta. Śmierć nie jest tragedią w żadnym sensie. Śmierć jest piękna, przerażająca jest tylko dla tych ludzi, którzy nigdy nie rozumieli życia. Tylko wówczas gdy boisz się życia, lękasz się śmierci. Jeden z amerykańskich pisarzy ujął to bardzo pięknie. Napisał, że przebudzenie jest śmiercią wiary w niesprawiedliwość i tragedię. Dla mędrca koniec egzystencji gąsienicy oznacza narodziny motyla. Śmierć jest zmartwychwstaniem. Nie mówimy tu o zmartwychwstaniu, które kiedyś nastąpi, ale o tym, które teraz właśnie ma miejsce. Jeśli umrzesz dla swej przeszłości, jeśli umrzesz dla każdej minuty, to jesteś osobą w pełni żywą, ponieważ osoba w pełni życia jest osobą pełną śmierci. Zawsze umieramy dla rożnych rzeczy. Zawsze rzucamy wszystko, by być w pełni żywym i gotowym w każdej chwili na zmartwychwstanie. Mistycy, święci i inni czynią wielkie wysiłki, by przebudzić ludzi. Jeśli się nie obudzą, stale towarzyszyć im będzie zło, takie jak: głód, wojny, gwałt. Największym złem są ludzie - pogrążeni we śnie, pozbawieni wiedzy.

Nie proś świata, aby się zmieniał - to ty zmień się pierwszy. Wówczas zobaczysz świat wystarczająco wnikliwie, by moc zmienić wszystko, cokolwiek uznasz za stosowne. Pozbądź się zaćmy na własnych oczach. Jeśli tego nie uczynisz, tracisz prawo do zmieniania czegokolwiek lub kogokolwiek. Póki nie jesteś świadom samego siebie, nie masz żadnego prawa poprawiać innych lub świata. Zło w próbach zmieniania innych ludzi czy świata - kiedy ty sam nie jesteś osobą świadomą - polega na tym, że zmiany te mogą służyć tylko twoim interesom, dumie, dogmatycznym przekonaniom, albo po prostu odreagowywaniu negatywnych emocji. Żywię negatywne uczucia, a więc radzę ci, byś zmienił się w taki sposób, bym poczuł się lepiej. Najpierw rozwiąż problemy swoich negatywnych emocji tak, abyś przystępując do zmieniania innych kierował się nie nienawiścią lub negatywizmem, ale miłością. Może wydawać się dziwne także i to, że ludzie bywają bardzo surowi wobec innych, a jednak są pełni miłości. Chirurg może być wobec swego pacjenta nad wyraz bezlitosny, a jednak wykonywać swe zabiegi z miłości. Miłość bywa doprawdy bezlitosna.

poniedziałek, 5 listopada 2001

Hacker-howto - interesująca lektura polecona mi przez kogoś. Swoista ideologia, kultura, filozofia...
Inspiracja.

piątek, 2 listopada 2001

Dziś byłam wyjątkowo okrutna dla mojego Filusia, ale zarazem wzbudził mój szacunek swoją wytrzymałością.
Słuchałam sobie muzyczki, skanowałam fotki i edytowałam je w Corelu, miałam otwarte 2 sesje SCP i dwie sesje SSH, gadu-gadu i ICQ. Ponadto odpaliłam w trzech okanch IE 6.0. W krytycznym momencie oglądałam jeszcze filmik w DivX'ie i czytałam dokument w Word 2k. I dopiero wtedy Filuś odmówił współpracy! heh...
I kto by pomyślał, że ma w środku Celerona 466 i 64MB RAMu, a ostatnio mniej niż 100MB wolnego twardziela... :)