piątek, 17 września 2004

znalezione w sieci ;)

A Declaration of Dependence

We, the undersigned, accept the following concepts as basic to the best interest and welfare of women, their families and the nation:

-- We believe that the man should be the breadwinner and head of the family.

-- We believe that women should be feminine and dependent, devoting themselves to the feminine arts and skills, and creating happy homes.

-- We believe that the greatest contribution a woman can make to the well being of society is in the home, successfully filling her role as the understanding wife, devoted mother and successful homemaker.

-- We recognize that some women have time and talents to give outside the home, but believe they should be secondary to her greater responsibility in the home.

-- We believe that men and women are different physically, psychologically, socially, temperamentally and therefore are not created to be equals with men in responsibility.

-- We believe that a greater state of happiness exists for both men and women when men are masculine, dominant and aggressive, assuming their responsibility to guide, protect and provide for their families, and when women are feminine, trustful and dependent, devoting themselves to their feminine role. We do not believe in equating the sexes.

-- We oppose free child care centers. They cannot possibly take the place of a mother’s love and kindness, her training and teaching. Children left in day care centers are deprived of the spiritual influences that instill values and build the framework of their lives.

-- We oppose any amendment to the constitution that will provide equality of the sexes.

poniedziałek, 13 września 2004

Chciałam mieć taki czas, żeby przed poszczególnymi wydarzeniami była chwila przerwy. Tak, żeby przez moment nie działo się nic. Chciałam czasu bez spraw życia i śmierci, pilnych wyjazdów, niespokojnych nocy. Chciałam kilku bezpiecznych powrotów do domu, spokojnych wieczorów przy komputerze i kilku chwili przerwy. I odrobiny nudnego życia.

A teraz znowu...

Welcome to the desert of the real.

niedziela, 12 września 2004

"Najgorzej jest jak ludzie się zgadzają - od razu brakuje tematów do rozmowy."

Dzisiejsza nagroda w kategorii Takie Prawdziwe.

rozbrajające :)

Znalezione w sieci:
 
Lord, please bless my computer.

It means so much to me.

Make sure the hard drive doesn't fail,

And keep it virus free.


Keep the fan a'humming,

And the keyboard keys from sticking,

Keep the big screen clean for me,

And keep the mouse a'clickin.


Clear out my temp files,

So they don't get too big.

Make sure I have room to save...

I need at least a gig!


You may not think it's so important

To watch over this machine,

But inside these metal components,

Live many friends unseen.


Each of them is special to me,

And I would be so crushed,

If I didn't have this computer of mine,

So we could keep in touch.




:)

środa, 8 września 2004

samokrytyka

Chęć pisania i obnażania się istniała w ludziach zawsze. Kiedy jednak czasem przeglądam archiwa mojego Dziennika dochodzę do wniosku, że spychanie problemów w podświadomość to zdrowa reakcja obronna, zaś wypisywanie ich farbą na murze świadczy o ostrej chorobie psychicznej.

wtorek, 7 września 2004

ponownie czytając "Mit Syzyfa"

"Jest tylko jeden problem filozoficzny prawdziwie poważny: samobójstwo. Orzec, czy życie jest, czy nie jest warte trudu, by je przeżyć, to odpowiedzieć na fundamentalne pytanie filozofii."

Tymi słowami rozpoczyna się "Mit Syzyfa". Ludzie popełniają samobójstwo, gdy uznają, że życie nie jest warte trudu przeżywania. Wszystkie motywacje Camus sprowadza do doświadczenia absurdu, które sprawia, że "rozsypuje się dekoracja" - świat przestaje być uporządkowana całością, a w jego pęknięciach ujawnia się absurd. Tym, co potęguje rozdarcie i udręczenie, jest nadzieja - że w przyszłości uda się ów pęknięty świat skleić. W pierwszym kroku należy więc pozbyć się nadziei i sprawdzić, czy myśl może żyć na pustyni. Czy można żyć z nieustającą świadomością absurdu?

Absurd jest konstytuowany przez współistnienie dwóch elementów. Pierwszym jest ludzkie pragnienie, drugim rozczarowanie, które przynosi świat. Rozwiązania, które łagodzą ów konflikt, Camus nazywa filozoficznym samobójstwem. Zarówno filozofie, które przedstawiają świat jako uporządkowaną i rozumną całość, jak i systemy przynoszące uspokojenie człowiekowi (np. w postaci obietnicy zbawienia), są według Camusa przekłamaniem problemu. W tej perspektywie pojawiają się też rozważania o Bogu. Tutaj Camus przypomina tradycyjny paradoks: albo Bóg jest wszechmogący, ale wówczas odpowiada za zło, albo człowiek jest wolny i odpowiedzialny, ale wówczas pod znakiem zapytania staje wszechmoc Boga. Prawdziwym wyzwaniem jest zbadanie konsekwencji absurdu.

Jeśli absurd jest niezbywalnym określeniem sytuacji człowieka w świecie, to filozoficzna konsekwencja wymusza stwierdzenie, że życie jest tym lepsze, im mniej ma sensu. Na tym jednak nie koniec. Camus stwierdza, że życie w poczuciu absurdu wymaga ciągłego sprzeciwu. Napięcie między ludzkimi chęciami a możliwościami oferowanymi przez świat jest źródłem buntu. Konsekwencja, której domaga się filozof, polega na tym, by żyć razem z absurdem. To tutaj jest miejsce na ludzką wolność i pasję. W ten sposób otrzymujemy pełny obraz ludzkiego życia: jest to życie bez nadziei na lepszą przyszłość, życie w świadomości absurdu.

Dobrą ilustracją tej sytuacji jest dokonana przez Camusa interpretacja mitu o Syzyfie. Camus powiada, że mit ów jest tragiczny tylko o tyle, o ile bohater jest świadomy swej sytuacji. Ale kim jest Syzyf? Jest człowiekiem, który kochał życie - tak bardzo, że oszukał bogów. Spotkała go kara - bez końca i nadaremnie wtacza pod górę głaz, który u szczytu spada z powrotem na dół. Jak widać, Syzyf nie może mieć nadziei. Są jednak chwile, gdy Syzyf tryumfuje - chwile wytchnienia, gdy schodzi z góry, by ponownie potoczyć kamień. Swą analizę Camus kończy stwierdzeniem: "Aby wypełnić ludzkie serce, wystarczy walka prowadząca ku szczytom. Trzeba wyobrażać sobie Syzyfa szczęśliwym."

poniedziałek, 6 września 2004

Jeśli nie ma zmiany, to coś w nas usypia i trudno później to rozbudzić.
A trzeba pamiętać, że śpiący musi się w końcu obudzić.
 
amf., nieco zaspana