czwartek, 28 listopada 2002

życie z protezą

To jest dla mnie jak proteza. Nie potrafię sobie wyobrazić życia bez niej. Nie wiem, jak mogłabym się bez niej obejść.

Doszłam do wniosku, że nie potrafię żyć nie umierając. Już nie potrafię być zdrowa. To by zbyt wiele wymagało. Zniknęłyby zdawkowo rzucane usprawiedliwienia, świetny marketingowo tragiczny rys osobowości, nagle brak uzasadnień do posępnej miny, roszczeń wobec całego świata i dekadencji. JA musiałabym się zmienić!

Żyję dla mojej protezy. A ona dla mnie.

piątek, 22 listopada 2002

perła

Z marmuru tajemnice a pocałunki znam z miękkiego srebra

Jak diament twarda perła, choć nie czuje nic, to wszystko pamięta



W mej złotej klatce ciemno

Chociaż słońce wiersz płomieniem pisze

Choć czuję się jak przedmiot

Choć nie widzę nic, to jednak myślę

Z oczu opada welon, niewinności symbol, miękki cień

Zasłaniam się skrzydłami, w białą perłę obracam się



Słońce do siebie woła, ciepłe morze kładzie się do stóp

Z obszaru ukrytego silna ręka mnie popycha w przód



Tych myśli nie wyłączę jak monitora kiedy bolą oczy

Koniec świata, lecz nie koniec drogi

Jeszcze będę musiała skoczyć

Oddając morzu cały strach

Słyszę, rozumiem już mowę fal



I nagle robi się jasno

A potem wszystko już wiem

Powoli spadając na dno

Już nie żałuję, nie...

poniedziałek, 11 listopada 2002

Powoli idę ulicą. Noga za nogą. Nigdzie się już nie spieszę, wolno stawiam kroki, odsłania się przede mną świat, którego wcześniej nie znałam. Ludzie patrzą na mnie, jakbym przybyła z innej planety. Najwyraźniej nie pasuje im taki ktoś, kto nie popycha, nie szturmuje, nie gna. Wolno, wolniutko, nie wiedziałam, że umiem iść w ten sposób. Czuję się samotna w pędzącym tłumie, ale i szczęśliwa. A więc żyję, czuję, widzę ludzi, słońce. Nigdy nie pomyślałabym wcześniej, że stawianie kroków może być tak trudne i tak ekscytujące zarazem. Śmieję się do słońca, "Witaj" - mówię. Jakaś pani ogląda się za mną. A więc tak, ludzie, zwariowałam!
Kiedyś wyobrażałam sobie chorobę jako coś przeraźliwie smutnego, coś, co wyklucza człowieka spośród żyjących. Teraz wiem, że to radość z każdej chwili, że to wewnętrzny spokój, początek nowego życia. Jeśli dane mi będzie żyć. Robię postanowienia na nowy rok: trzymać się dzielnie, walczyć z chorobą, stawiać czoło głupim pytaniom.

Ostatnio mam spokój, nikt nie zadaje niepotrzebnych pytań, znajomi przy powitaniu mówią: "Jak się masz?" W tym pytaniu zawarta jest cała ich troska, a dla mnie furtka, bo mogę im powiedzieć: W porządku, dziękuję, ale mogę też opowiedzieć historię mojego życia. Lubię tę delikatność. Lubię to, że mam wybór.

niedziela, 10 listopada 2002

kiedyś u babci...

Pamiętam z dzieciństwa, że wiele było w okolicy pożarów od uderzeń piorunów, mimo że modlono się podczas burzy i stawiano w oknie święty obraz albo gromnicę.

Niedaleko nas był kamień, w który stale biły gromy. Miało to chyba jakieś symboliczne znaczenie, ale nikt nie potrafił powiedzieć, jakie.

piątek, 8 listopada 2002

odnaleźliśmy się

spragnieni i

wypiliśmy wszystką wodę i krew

odnaleźliśmy się

głodni i

spaliliśmy się

tak jak pali ogień


pozostały w nas rany


ale poczekaj na mnie

poniedziałek, 4 listopada 2002

nastroje

Wspólne bycie serc nas dwoje nastroje

W bicie serc na cztery się zmienia

Szukam cię, liczę sny, boję się

Ukrytego we śnie westchnienia

Ukrytego we śnie...



Nastroje nie moje, wilgotne, samotne

Wejdziesz w nie wzrokiem, nie tłumacz się mrokiem

Obawy liryczne, usta spierzchnięte magiczne

Nie pytaj, wiesz przecież, że czekam



Wspólne bycie serc...



Pijaństwa zbyteczne, widzenie poprzeczne

Pulsują, żyły, jak gdyby tańczyły

Kłopoty bez miary, oczy zamglone wierszami

Nie pytaj, wiesz przecież, że czekam



Wspólne bycie serc...

...boję się

Braku twego cienia



Jarosław Wasik

piątek, 1 listopada 2002

List

Zawsze jest coś, o czym muszę ci niezwłocznie donieść. Zawsze coś ważnego: niuans, gest, dźwięk, wspomnienie, widok, anonimowa tablica na opuszczonym nagrobku, klucz ptaków na niebie, mężczyzna z dzieckiem na placu zabaw, zapach pocałunku, miłosne westchnienie, pot na twoich dłoniach, łzy na moich policzkach, aromat kawy unoszący się w Piccolo, biało-szary oddech w mroźny dzień. Zawsze jest coś ważnego, o czym natychmiast muszę ci powiedzieć. Bo jesteś niezbędny, bo jesteś mój, bo rozumiesz, bo tchnąłeś w moje życie nowość. Jest tak wiele przyczyn...

Mam tylko jedno życzenie. Nieważne, czy je spełnisz w kilka dni czy lat. Chcę, żebyś napisał do mnie list. Powiedz w nim wszystko, co chcesz mi powiedzieć, czym dla ciebie jestem, czym ty jesteś dla mnie, czym jesteśmy. Kiedy pewnego dnia będę tak chora, że nie będę w stanie wstać z łóżka i się wykąpać, to przeczytam ten list. I on będzie dla mnie wodą.

amf.

odpowiedź

Tak.

Tamten blog był specjalnie dla ciebie.