poniedziałek, 10 listopada 2003

Tamtego dnia dogoniłam jedną ze swoich najbardziej ulotnych myśli...

To było takie banalne: napisałam i jego słowa posypały się na mnie jak płatki róż. Pachnące, choć bez zapachu. Delikatne, choć bez dotyku. Słowa nigdy nie wypowiedziane...

"Miłość jest ptakiem, który przysiada na różnych gałęziach." Tym razem na gałęzi usiadł cień ptaka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz