środa, 30 maja 2001

Każdy ma własnego szatana, tak jak każdy ma swojego anioła stróża. To w ramach darmowych usług dla pozyskania przyszłych klientów. :)
Mój szatan jest wymagający i pewnie dlatego tak często narzeka. Ale inteligentna z niego bestia. I zadziwiająco racjonalna. Szkoda tylko, że ma tak nieciekawą i niewdzięczną pracę. Dziś spacerował powoli za mną, aż nagle zatrzymał się, spojrzał na świat w strugach deszczu i bez słowa zaczął płakać. Chyba on też poczuł, że coś go przerosło...

poniedziałek, 28 maja 2001

Podobno w sesji studenci powinni prosić "Najwyższą Instancję" żeby im się chciało tak mocno, jak im się nie chce.
Chyba przystąpię do proszenia.

niedziela, 27 maja 2001

W obliczu presji kreatywności zapadam na niemoc twórczą.

piątek, 25 maja 2001

Taka sobie bajeczka.

Gdy Bóg stworzył mężczyznę, przekonał się, że zużył cały dostępny mu materiał. Nie było już nic trwałego, z czego mógłby stworzyć kobietę. Bóg długo się zastanawiał. Potem wziął: krągłość księżyca, giętkość winorośli, drżenie trawy i pogodę słonecznych promieni, łzy chmur i zwiewność wiatru, płochliwość zająca i próżność pawia, miękkość ptasiego puchu i twardość diamentu, słodycz miodu i okrucieństwo tygrysa, płomień ognia i chłód głębokiego śniegu, gadatliwość sroki i śpiew słowika, fałszywość węża i spolegliwość lwicy. Wymieszał wszystkie te elementy, stworzył kobietę i dał ją mężczyźnie.

środa, 23 maja 2001

"Firma działająca na rynku konkurencji monopolistycznej znajduje się w równowadze długookresowej osiągniętej dzięki konkurencji cenowej, gdy cena równa się długookresowym kosztom przeciętnym przy takiej wielkości produkcji, przy której przecinają się obydwie krzywe popytu."
Za 24 godziny rozpocznę walkę z kolokwium z mikroekonomii... To będzie bolało. Bardzo.

wtorek, 22 maja 2001

999

Nie będę bandażem na rany
nie moją ręką zadane
ani L-4 na czas małżeńskich kryzysów
choć jak do Armii Zbawienia tu ciągną
wszyscy chwilowo połamani
Odmawiam transfuzji strzygom
siedzącym wam na ramieniu
Zbyt łatwo zdejmujecie je wraz z ubraniem
szukając prędkiej pociechy
Zbyt szybko wychodzicie
po krótkiej reanimacji
która udała się świetnie
tylko pacjent jakby mniej żywy
a i doktora ubyło
Uzgodnijmy że trzy dziewiątki
to nie mój numer
Uzgodnijmy że każdy za siebie
a Bóg przeciw wszystkim
Uzgodnijmy to wreszcie do licha
i do następnego razu.

Ewa Parma


Zastanawiam się, ile już razy postanawiałam nie dać się wykorzystać jako 999. I ciągle ulegam, choć instynkt samozachowawczy nakazuje mi ćwiczyć asertywne "NIE". Ale mocno postanawiać mogę i, co więcej, będę to skwapliwie czynić... do następnego razu.

niedziela, 20 maja 2001

Lubię śpiewać. Sama nie wiem, skąd mi się to wzięło, ale lubię i lubiłam odkąd pamiętam. Może to coś na kształt swoistej terapii przeciwko nudzie i kiepskiemu humorowi.
A kiedy jeszcze komuś się to podoba... to jestem szczęśliwa, że natura obdarzyła mnie takim talentem. :)

Już wkrótce nagram z zespołem płytę.

piątek, 18 maja 2001

Deszcz jak siwe łodygi, szary szum,
a u okien smutek i konanie.
Taki deszcz kochasz, taki szelest strun,
deszcz - życiu zmiłowanie.

Dalekie pociągi jeszcze jadą dalej
bez ciebie. Cóż? Bez ciebie. Cóż?
w ogrody wód, w jeziora żalu,
w liście, w aleje szklanych róż.

I czekasz jeszcze? Jeszcze czekasz?
Deszcz jest jak litość - wszystko zetrze;
i krew z bojowisk, i człowieka,
i skamieniałe z trwóg powietrze.

A ty u okien jeszcze marzysz,
nagrobku smutny. Czasu napis
spływa po mrocznej, głuchej twarzy,
może to deszczem, może łzami.

I to, że miłość, a nie taka,
i to, że ne dość cios bolesny,
a tylko ciemny jak krzyk ptaka,
i to, że płacz, a tak cielesny.

I to, że winy niepowrotne,
a jedna drugą coraz woła,
i to, jakbyś u wrót kościoła
widzenie miał jak sen samotne.

I stojąc tak w szeleście szklanym,
czuję, jak ląd odpływa w poszum.
Odejdą wszyscy ukochani,
po jednym wszyscy - krzyże niosąc,
a jeszcze innych deszcz oddali,
a jeszcze inni w mroku zginą,
staną za szkłem, co co jak ze stali,
i nie doznani miną, miną.

I przejdą deszcze, zetną deszcze,
jak kosy ciche i bolesne,
i cień pokryje, cień omyje.
A tak kochając, walcząc, prosząc
stanę u źródeł - studni ciemnych,
w groźnym milczeniu ręce wznosząc;
jak pies pod pustym biczem głosu.

Nie pokochany, nie zabity,
nie napełniony, niedorzeczny,
poczuję deszcz czy płacz serdeczny,
że wszystko Bogu nadaremno.
Zostanę sam. Ja sam i ciemność.
I tylko krople, deszcze, deszcze
coraz to cichsze, bezbolesne.

K.K. Baczyński 
Deszcze
Egzamin po 4 godzinach snu to zdecydowanie nie jest to, co tygryski lubią najbardziej. :(
Zastanawiam się nad celowością systemu oświatowego w rzeczy samej. Nieprawdą jest, że im więcej szkół, tym lepiej wykształcone społeczeństwo, że im dłużej się uczymy tym więcej umiemy (jakieś dziwne zawężenie horyzontów myślowych często obserwuję - u siebie i u innych), że najskuteczniej uczymy się w szkole, że szkoła wyrównuje szanse... Dyplomy nie odzwierciedlają faktycznego poziomu kwalifikacji absolwentów. Szkoła generuje nudę i lęk.
Ktoś twierdził niedawno, że nowoczesne technologie zrewolucjonizują edukację. OK, z chęcią ujrzę udoskonalenie technik nauczania, ale do poprawy procesu kształcenia, wszechstronnego rozwoju człowieka, jeszcze nam daleko. Bardzo daleko.

...a tak poza tym boli mnie głowa.

czwartek, 17 maja 2001

Dorośli są zakochani w cyfrach. Jeżeli opowiadacie im o nowym przyjacielu, nigdy nie spytają o rzeczy najważniejsze. Nigdy nie usłyszycie: "Jaki jest dźwięk jego głosu? W co lubi się bawić? Czy zbiera motyle?"
Oni spytają was: "Ile ma lat? Ilu ma braci? Ile waży? Ile zarabia jego ojciec?" Wówczas dopiero sądzą, że coś wiedzą o waszym przyjacielu.
Jeżeli mówicie dorosłym: "Widziałem piękny dom z czerwonej cegły, z geranium w oknach i z gołębiami na dachu" - nie potrafią sobie wyobrazić tego domu. Trzeba powiedzieć: "Widziałem dom za sto tysięcy". Wtedy krzykną: "Jaki to piękny dom!"
Jeżeli powiecie dorosłym: "Dowodem istnienia Małego Księcia jest to, że był śliczny, że śmiał się i że chciał mieć baranka, a jeżeli chce się mieć baranka, to dowód, że się istnieje" - wówczas wzruszą ramionami i potraktują was jak dzieci. Lecz jeśli powiecie im, że przybył z planety B-612, uwierzą i nie będą zadawać niemądrych pytań. Oni są właśnie tacy. Nie można od nich dużo wymagać. Dzieci muszą być bardzo pobłażliwe w stosunku do dorosłych.

Dobranoc wszystkim Ekonomistom i nie tylko...'

wtorek, 15 maja 2001

Umiera się na wiele sposobów: z miłości, z tęsknoty, z rozpaczy, ze zmęczenia, ze strachu... Umiera się nie dlatego, żeby przestać żyć, lecz po to by żyć inaczej. Kiedy świat zacieśnia się do rozmiaru pułapki, śmierć zdaje się być jedynym ratunkiem, ostatnią kartą, na którą stawia się własne życie. Postanowiłam umierać bez wyraźnego powodu, bez żalu i bez patosu. Może dlatego, że w poszukiwaniu łatwych rozwiązań życie staje się mdłe, jak potrawa bez przypraw, pozbawione ziarna szaleństwa. Umierając uczę się siebie i życia na nowo, zmartwychwstaję...

poniedziałek, 14 maja 2001

W bezkresnych przestrzeniach entropii nagle zarysowały się spójne kształty i strumień bitów zaczął płynąć wirtualnymi arteriami...
Jupi! Po kilku dniach postu znowu działa inet! :)

piątek, 11 maja 2001

Ludzie mówią: >>czas to pieniądz<<
Ja wam mówię: >>czas to miłość<<   
kard. Stefan Wyszyński

Z pozdrowieniami dla wszystkich biorących udział w wyścigu szczurów,
signed...

czwartek, 10 maja 2001

#%&$**(%^^  @ ^*&()+&#  ^%#%&

...a mój Filuś nigdy by mnie w ten sposób nie potraktował! :(
Oto dlaczego kocham mój komputer:
- zawsze na mnie czeka
- jest cierpliwy i posłuszny
- kiedy mnie zdenerwuje mogę go wyłączyć
- robi to, co mu każę
- pamięta rzeczy, o których ja zapominam
- kiedy tracę dla niego zainteresowanie od razu zaczyna mówić z sensem (wygaszacz "kocham cię!")
- można na nim polegać
- kiedy ma depresję i chce się wieszać wystarcza małe katharsis (czytaj: format)
- nazywa się Filuś.
:)

wtorek, 8 maja 2001

hmmm... te wiersze tak mi się podobają, że aż się chyba podzielę niektórymi z internetem :)
Modliszki (Mantodea), owady z rzędu zaliczanego do podgromady owadów uskrzydlonych (Pterygota), zamieszkujące kraje strefy tropikalnej i subtropikalnej, sporadycznie spotykane również w naszej strefie klimatycznej, w zależności od gatunku osiągające rozmiary od 1 cm do ok. 16 cm długości ciała.
W okresie godowym podczas kopulacji samiec często pada ofiarą samicy, która odgryza mu głowę, co nie przerywa kopulacji. Następnie samica składa jaja w twardych kokonach, których otoczki powstają z wydzieliny jej gruczołów. Larwy wykluwają się po upływie kilku miesięcy i prowadzą od razu drapieżny tryb życia. Przedstawicielem modliszek jest m.in. modliszka zwyczajna (Mantis religiosa), czasem spotykana również w Polsce.

Czytam właśnie wiersze z tomiku poezji Ewy Parmy pt. "Tylko dla modliszek"

poniedziałek, 7 maja 2001

Coraz częściej dochodzę do wniosku, że nie lubię ludzi jako takich.
Somebody 
Depeche Mode

I want somebody to share
Share the rest of my life
Share my innermost thoughts
Know my intimate details
Someone who'll stand by my side
And give me support
And in return
She'll get my support
She will listen to me
When I want to speak
About the world we live in
And life in general
Though my views may be wrong
They may even be perverted
She will hear me out
And won't easily be converted
To my way of thinking
In fact she'll often disagree
But at the end of it all
She will understand me

I want somebody who cares
For me passionately
With every thought and with every breath
Someone who'll help me see things
In a different light
All the things I detest
I will almost like
I don't want to be tied
To anyone's strings
I'm carefully trying to steer clear
Of those things
But when I'm asleep
I want somebody
Who will put their arms around me
And kiss me tenderly
And things like this
Make me sick
In a case like this
I'll get away with it


Uroczy bajerant, który kiedyś zadedykował mi fragment tej piosenki, już dawno zniknął z mojego inboxu. Sentyment do utworu pozostał. Jak zawsze.
Drodzy Mężczyźni! Wasze zdrowie!

niedziela, 6 maja 2001

Kiedyś wyszłam późnym wieczorem z pubu. Złość. Rozczarowanie. Wsiadłam do taksówki. Kto dziś jeszcze jeździ w dużym mieście polonezem? Kierowca opowiadał o swoich dzieciach i żonie - kto dziś pamięta, że należy zabawiać pasażera rozmową - był tak miły i ciepły, że aż bolało. Milczałam. Kiedy dojechaliśmy na miejsce nie miałam ochoty wysiadać; miałam wrażenie, że on mnie rozumie. Powiedział "Niech się pani nie martwi" i życzył mi spokojnej nocy. Tamtego wieczoru spotkałam Kogoś...
OK, jednak to napiszę. W taksówce płakałam jak dziecko.
Potrójny portret niewidzialnej kobiety 
Ewa Parma

Ta kobieta
otwiera się tylko wtedy
gdy jest niewidzialna
to znaczy w nocy lub w liście -
nie znajdziesz jej tam
gdzie chciałbyś

Spod skrzydeł kapelusza
jej oczy jednako proszą
o kawałek ciepłego
rękawa pod policzek
(w torebce grzechocze budzik
abyś mógł do niej dotrzeć
i okruchy przeszłości)

Co wieczór rozsypuje na poduszce
długie samotne włosy
i śni o dniu w którym
zetnie je na ofiarę
niewinna wiedźma skazana na
dożywotnią wolność i uległość

Teraz śpi a więc znowu jest za daleko
abyś mógł do niej dotrzeć
i może nawet nie zauważysz
kiedy się przebudzi

bo zobaczyć ją możesz dopiero wtedy
gdy zamkniesz oczy

Wiersz na dobry początek. W sam raz pasuje do dzisiejszej pełni księżyca.
Niniejszym ogłaszam rozpoczęcie nowego wydania "dziennika pokładowego"! :)