sobota, 12 stycznia 2002

Oglądam z uwagą swoje dłonie. Zadbane i wypieszczone. Długie, pomalowane paznokcie. Gładka, miękka skóra. Pierścionek, bransoletka. Kropelka perfum na przegubie. W szpitalu pielęgniarki mówiły: ładne, nie spracowane, wypielęgnowane łapki. Koledzy pytają, czy nie przeszkadza mi to w pisaniu na klawiaturze. Znajome zazdroszczą cierpliwości do perfekcyjnego malowania paznokci. Zniknęły już ślady po szpitalnych igłach.

Mam w albumie zdjęcie dłoni mojej mamy. Ojciec zrobił je jakiś rok temu. Widać tylko dłonie trzymające gałązkę jakiegoś rzadkiego iglaka w ogrodzie botanicznym. Te dłonie są zupełnie inne niż moje. Jest w nich znacznie więcej siły i znacznie mniej pychy.

I, w odróżnieniu od moich, dłonie mojej mamy są prawdziwie piękne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz