czwartek, 15 sierpnia 2002

Z dna oceanu

Jestem bezcenna, póki jesteś ze mną.

Kąpię się w wannie twojego zachwytu,

twój zachwyt mnie stworzył.



Jestem źródło, pijesz ze mnie

szczęście.

Być źródłem szczęścia -

co za wspaniałość.



Śpiewasz mnie,

z twojego śpiewu mam ciało.

Jest piękne i nieśmiertelne,

bo nie istnieje naprawdę.



Daję ci szczęście,

mogę dać ból.

Ofiarowałeś mi tę władzę,

rozkwitam, zrobiłeś mnie królową.

Moje kwitnienie cię zachwyca,

moje kwitnienie sprawia rozkosz

tobie i mnie.



Mogę dać ci ból, boisz się,

jesteś bezbronny, czuję twój lęk.



Twój lęk obudził moje okrucieństwo,

patrzę na nie zdumiona

jak na zwierzę z dna oceanu.

Podziwiamy oboje

jego gibkość elektryczną,

twój lęk je wabi,



igrają razem jak młode koty,

wabiąc się pięknieją.

Jakże piękne są teraz oba,

moje okrucieństwo

i twoja bezbronność.



To fascynująca zabawa, mój miły.

Przerwiemy ją.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz