poniedziałek, 17 grudnia 2001

Dziś zadałam sobie trud odkopywania reliktów przeszłości i sięgnęłam do mojego nastoletniego pamiętnika. Tego tradycyjnego, papierowego, z gęstymi rzędami robaczków naściubionych przez łzy.

Godziny przy piórze - one leczą rany; one też wstrzymują od ran zadawania...
Takie motto na pierwszej stronie. Naiwne choć chyba prawdziwe.

Pierwsze słowa:
"Życie stanęło na głowie i ani myśli wracać do normy. To się chyba fachowo nazywa dojrzewanie. Nie wiem dlaczego pomyślałam, że mam ten czas już za sobą..."
Jeśli się nad tym głębiej zastanowić, to dziś mogłabym napisać to samo...
Dojrzewam permanentnie, a ciągle jestem dzieckiem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz