piątek, 25 maja 2001

Taka sobie bajeczka.

Gdy Bóg stworzył mężczyznę, przekonał się, że zużył cały dostępny mu materiał. Nie było już nic trwałego, z czego mógłby stworzyć kobietę. Bóg długo się zastanawiał. Potem wziął: krągłość księżyca, giętkość winorośli, drżenie trawy i pogodę słonecznych promieni, łzy chmur i zwiewność wiatru, płochliwość zająca i próżność pawia, miękkość ptasiego puchu i twardość diamentu, słodycz miodu i okrucieństwo tygrysa, płomień ognia i chłód głębokiego śniegu, gadatliwość sroki i śpiew słowika, fałszywość węża i spolegliwość lwicy. Wymieszał wszystkie te elementy, stworzył kobietę i dał ją mężczyźnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz