sobota, 29 lipca 2006

Ewa Parma "Tylko dla modliszek" (zbiór)

Sati

Kiedy ona idzie ulicą
psy gryzą wściekle jej łydki
w czarnych pończochach
a mężczyźni w dżinsach
przecierają zmęczone oczy
blaskiem jej szminki
- ona niebezpiecznie 
pachnie mężczyzną
i nic nie jest w stanie
powstrzymać jej bioder od swingu
który przyśpiesza rytm kroków
na rozgrzanym jej stopą chodniku
i z cichą furią łaskocze
ciemny zarost na czyichś policzkach
Kiedy ona idzie ulicą
niebo schodzi o piętro niżej
narkomani mają odlot bez strzykawek
panie domu wypuszczają z rąk torby
by przeżegnać się mściwie - żarliwie
i każdy czuje na plecach
ognisty miecz archanioła
kiedy ona idzie ulicą
płonącą pod jej stopami jak stos sati
kiedy ona idzie ulicą do diabła
by odebrać mu swego mężczyznę

--------------------------------------------------------------------------------

Potrójny portret niewidzialnej kobiety
 
Ta kobieta
otwiera się tylko wtedy
gdy jest niewidzialna
to znaczy w nocy lub w liście - 
nie znajdziesz jej tam
gdzie chciałbyś

Spod skrzydeł kapelusza
jej oczy jednako proszą
o kawałek ciepłego
rękawa pod policzek
(w torebce grzechocze budzik
abyś mógł do niej dotrzeć
i okruchy przeszłości)

Co wieczór rozsypuje na poduszce
długie samotne włosy
i śni o dniu w którym
zetnie je na ofiarę
niewinna wiedźma skazana na
dożywotnią wolność i uległość

Teraz śpi a więc znowu jest za daleko
abyś mógł do niej dotrzeć
i może nawet nie zauważysz 
kiedy się przebudzi

bo zobaczyć ją możesz dopiero wtedy
gdy zamkniesz oczy

--------------------------------------------------------------------------------
  
999

Nie będę bandażem na rany
nie moją ręką zadane
ani L-4 na czas małżeńskich kryzysów
choć jak do Armii Zbawienia tu ciągną
wszyscy chwilowo połamani
Odmawiam transfuzji strzygom
siedzącym wam na ramieniu
Zbyt łatwo zdejmujecie je wraz z ubraniem
szukając prędkiej pociechy
Zbyt szybko wychodzicie
po krótkiej reanimacji
która udała się świetnie
tylko pacjent jakby mniej żywy
a i doktora ubyło
Uzgodnijmy że trzy dziewiątki
to nie mój numer
Uzgodnijmy że każdy za siebie
a Bóg przeciw wszystkim
Uzgodnijmy to wreszcie do licha
i do następnego razu.

--------------------------------------------------------------------------------

Nieśmiały głos w sprawie tu-i-teraz

Pozjadałam wszystkie rozumy
Freuda Fromma i Schopenhauera
choć ciężkostrawne to dania
i nie umywają się do pierogów z kapustą
lecz za to nic mnie teraz
nie jest już w stanie zaskoczyć
no może tylko prócz kogoś
kto kopnie czubkiem buta
teorie z grubych ksiąg rodem
zagarnie ciepłym ramieniem
a na stoicyzm egzystencjalizm
każący cieszyć się chwilą
tu-i-teraz mądralizm
do którego wstyd się nie przyznać
"shit" powie i zostanie na zawsze

--------------------------------------------------------------------------------

Kropla

Gdy wchodzi po hotelowych schodach
a potem sama znika w mroku
gdy czołga się do twych stóp
i wyczerpuje repertuar
małych i dużych perwersji
gdy nad ranem zalewa się
do nieprzytomności przed lustrem
pobazgranym szminką
i po koniuszki włosów 
zaciąga się marychą -
jest wciąż niedotykalna
daleka
kryształowa
jak łza co na podłogę spadła
i nadal lśni

--------------------------------------------------------------------------------

List z sanatorium

Otóż w pewnych sytuacjach drogi przyjacielu
dać kobiecie spokój to większa obraza
niż dobrotliwe uszczypnięcie w tyłek
W pewnych sytuacjach mój młody człowieku
nie dobierać się do niej znaczyłoby uchodzić
za impotenta ważniaka lub głupca
W pewnych sytuacjach zdradzę ci na przyszłość
po prostu nie ma schodków przeciwpożarowych
a udawanie Greka innego niż Grek Zorba
upokarza tę nieskomplikowaną duszę
złożoną tylko z rytuałów wspólnych śniadań
Dlatego kobieta nigdy nie wybacza
gdy ją odprowadzić pod drzwi jej sypialni
i gdybym przypadkiem nazywał się Juan
(rozumiesz chłopcze te koincydencje)
to moja miła nie byłaby tak wyrozumiała
jak była tym razem dla swojego Jasia
Nie byłoby mowy o uroczym sanatorium
gdzie troszczą się o mnie liczne jej znajome
Przełożona Circe dba o mnie szczególnie
Śliczna szwaczka specjalnie szyje mi ubranie
z kolorową metką "Made by Dejanira"
a pielęgniarki wręcz biją się o mnie
Właśnie przyszła pora spożywania lekarstw
Siostro Medeo w pani śliczne rączki

--------------------------------------------------------------------------------
  
Platonowi i jego fanom

Za to że mnie wolisz uwielbiać niż używać
z daleka zresztą, z daleka
należy ci się karcer pełen odalisek
do których masz się zwracać per Szanowne Panie
Nałożą ci sutannę dłuższą niż wieczory
stracone na dysputy o literaturze
z tyloma guzikami ile komplementów
wymknęło ci się zamiast pocałunków
i posadzą cię w świątyni którą
z takim mozołem dla mnie budowałeś
a którą następnie zwalę ci na głowę
za jednym podmuchem odfruwającej sukienki
Możesz się potem ukryć za kratkami
w Alcatraz wszystkich konfesjonałów
gdzie i tak będziesz odczytywał
tajemny szyfr moich obcasów
wysłuchiwał szelestu spódnic zamiast grzechów
i odurzony zapachem perfum
odprawiał moją pokutę
by zadość mi uczynić na swój mnisi sposób
który mi akurat wcale nie odpowiada
bo tylko ciała niebieskie oraz wszystkich świętych
zasługują na to aby je uwielbiać
zaś ziemskie istoty wystarczy użyć
daję ci na to moją rękę
choć nie w charakterze relikwii
na którą chyba jeszcze nie wyglądam?

--------------------------------------------------------------------------------

Zbyt długi lont

Usiądź jak zwykle na chwilę
dla której potrafię przetrwać tygodnie
rozstawiaj po kątach mojego pokoju
pomniki ludziom których nigdy nie poznam
wspominaj rzewnie dawne miłości
jakby mnie tu wcale nie było
Nie wybaczaj mi złośliwostek
Podziwiaj lekkość z jaką się chowam
za błazeńskimi dowcipami
Możesz też spokojnie analizować
grupę krwi którą piszę
moje wiersze do ciebie
Tylko proszę
zrób coś z twoimi wargami
które dzieli od mojej szyi
ten potwornie oszroniony brzeg
cocktailowej szklanki
zrób coś z moimi rękami
które dzieli od twego policzka
ten nieprzyzwoity dystans
pełen uprzejmych pytań
i przyjacielskich porad
Podpal wreszcie ten zbyt długi lont
Niech zobaczę jak wybucha
nagłą tęsknotą w twoich oczach

--------------------------------------------------------------------------------

Szyfr

Nie przyznałam się
Panu Bogu do ciebie
i on mi tego nie wybaczy
zazdrosny jak każdy mężczyzna
odeśle mnie do diabła
a ten rozprawi się ze mną
purpurowymi szczypcami
wydrze mi z gardła gamę
jęków w przeróżnej tonacji
i tylko twe imię zostanie
zaszyfrowane w rytmie
mojego ciała do którego
kluczem jest dotyk twej ręki

--------------------------------------------------------------------------------

Alpy

Do tych gór trzeba się modlić nogami
w drodze co nie chce się skończyć
aż ich surowy gotyk rzuci cię na kolana
bez kokieterii plakatów reklamowych
i ścieżek zdrowia
Te góry to bogowie w kamieniu wykuci
sami o swe dobro się troszczą
jeśli się im nie spodobasz
rozsnują zasłonę z deszczu i mgły
a na twe lamenty i modły
machanie biletem co wiele granic przeszedł
reagują uśmiechem kamiennego Buddy:
na tej granicy nieważny
Nie próbuj się wkradać w ich łaski
lepiej zawrzyj przyjaźń z krowami
o mysiej - dlaczego? - sierści
które pasjami regulują ruch Toyot i BMW
w samym centrum Garmisch
Potem przyjrzyj się górze-olbrzymce
wyrastającej poszarpaną ścianą
na każdym zakręcie twej drogi
spróbuj przebić ją głową lub gwizdnąć
może sama przyjdzie do ciebie?
Takich gór nie da się oswoić
ani nawet poklepać po grzbietach
skąd więc w twej kreciej naturze
przeświadczenie że należysz
do tego miejsca

--------------------------------------------------------------------------------

Nieuniknione spotkania

Mieć odwagę by iść naprzód
nie wiedząc dokąd.
Otwierać się na wszystko,
co prawdziwe i rzeczywiste.
Bowiem świat TY nie pomoże ci
przetrwać, natomiast pomoże ci
przeczuć wieczność.
(Martin Buber)
Spotkałam szczęśliwego człowieka
Był rozdarty samotny
i jak każdy rozpustny mistyk
szukał zbawienia
w wódce modlitwie i księgach
Wieczność puszczała do niego
perskie oko podsuwając mu
jego utraconą połowę
i coraz lepsze teorie
Spotkałam go gdy podglądał
wszechświat przez tę samą 
dziurę w płocie co ja
i przeszliśmy razem spory kawałek
bo było nam po drodze
Gdy widziałam go ostatnio
był tak samo rozdarty i samotny
zaś ogrom jego zwątpienia
natchnął mnie wielką wiarą
i choć moje szanse
maleją z dnia na dzień
jak wariat otwarcie i czule
uśmiecham się do świata

--------------------------------------------------------------------------------

***

Do tego by zrealizować
swe ostatnie uczciwe marzenie
po utracie wszystkich innych
kobiecie niekoniecznie
potrzebna jest latarnia
Czasami wystarczy
kawałek papieru
równie prowokujący
zuchwałymi linijkami
jak drżące koronki dekoltu
przemawiający do wyobraźni
tym co sugerują kokieteryjnie
otwarte zakończenia
filuterne znaki zapytania
czy puste miejsca między słowami
białe niczym kawałek pończoszki
szelmowsko odkrytej przez podmuch
niesfornego wiatru

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz