poniedziałek, 11 listopada 2002

Powoli idę ulicą. Noga za nogą. Nigdzie się już nie spieszę, wolno stawiam kroki, odsłania się przede mną świat, którego wcześniej nie znałam. Ludzie patrzą na mnie, jakbym przybyła z innej planety. Najwyraźniej nie pasuje im taki ktoś, kto nie popycha, nie szturmuje, nie gna. Wolno, wolniutko, nie wiedziałam, że umiem iść w ten sposób. Czuję się samotna w pędzącym tłumie, ale i szczęśliwa. A więc żyję, czuję, widzę ludzi, słońce. Nigdy nie pomyślałabym wcześniej, że stawianie kroków może być tak trudne i tak ekscytujące zarazem. Śmieję się do słońca, "Witaj" - mówię. Jakaś pani ogląda się za mną. A więc tak, ludzie, zwariowałam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz