niedziela, 14 marca 2004

oby nikomu z nas

Wybiegła w samej sukience. Przerażający mróz. Zaczęła się rozglądać dokąd mógł pójść. Stał na schodach i palił papierosa. A przecież rzucił kilka lat temu.

- Boże kobieto, co Ty robisz? Rozchorujesz się,
- Przepraszam. - Zanosiła się łzami. - Już teraz wiem. Byłam ślepa. Wybaczysz mi?

Wprowadził Ją do środka. Otarł łzy. Pocałował w rękę i choć wzruszenie dławiło Mu głos, wyszeptał "Kocham Cię. Ale jest o ten jeden wieczór za późno". I wyszedł.

A to nie było "Przeminęło z wiatrem". Bo u Niego "za późno" znaczyło "za późno". I nic innego. I nic więcej ani mniej.

Bo to tak łatwo przegapić Kogoś-Blisko, gdy goni się za tym-co-nieosiągalne-i-dalekie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz