poniedziałek, 19 listopada 2001

Długo musiałam ze sobą walczyć, żeby móc powiedzieć, że nikogo nie potrzebuję...

Co trzyma cię przy innym człowieku? Brak, potrzeba, przywiązanie? Czy to właśnie nazywasz miłością? Kochać możesz dopiero wtedy, gdy możesz tej osobie powiedzieć "Nie potrzebuję cię. Nie jesteś mi do niczego potrzebny. Mogę być szczęśliwa bez ciebie. Jestem pełna, kompletna, zakorzeniona w Miłości uniwersalnej. Nie służysz zaspokojeniu moich braków. Twoja obecność daje mi radość. Chcę przeżywać siebie razem z tobą.
Trzeba umrzeć, zakwestionować swoje odrębne egoistyczne istnienie i uznać siebie jako cząstkę Uniwersum, cząstkę Miłości. Trzeba być wolnym od siebie samego, od tego, kim się jest i w tym, kim się jest, aby móc w pełni cieszyć się sobą i innym człowiekiem.
Szukasz człowieka, ale dostrzegasz w nim tylko siebie. Złodziej widzi w świętym tylko jego kieszenie. Jeśli szukasz człowieka mądrego, uczciwego, odpowiedzialnego, to najpierw sam się takim stań. Wtedy nawet jeśli nikogo takiego nie spotkasz, nie będziesz czuć braku, nie będziesz potrzebować.
Życie nie jest szukaniem Boga, nie jest pielgrzymowaniem do Niego. To otwieranie się na Jego obecność, na Miłość w nas. Dla realizacji siebie w tej miłości trzeba "odrzucić" innych. Człowiek zrealizowany nigdy nie czuje się samotny, nie odczuwa żadnych braków. Ma wszystko.

"Jeśli upieramy się, że źródłem szczęścia jest drugi człowiek jako obiekt naszej miłości, wtedy rozczarowanie jest nieuchronne."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz