czwartek, 8 lipca 2004

w miejskim plemieniu

W Wielkiej Brytanii żyje 11 mln osób stanu wolnego i liczba ta rośnie. Rynek dostrzegł w wielkomiejskich singlach grupę idealnych konsumentów, którzy mają czas i pieniądze. To oni ożywiają centra miast. Samotność rzadko jest wyborem ostatecznym, ale miejsce w bogatym społeczeństwie sprzyja życiu w pojedynkę, a z wiekiem coraz trudniej zrezygnować z niezależności. Taka samotność przestała już oznaczać alienację.

Według badań socjologów, żyjąca w pojedynkę kobieta jest w stanie wymienić 10 osób, do których bez ograniczeń może zwrócić się o pomoc. Powstają kręgi samotnych, które już doczekały się własnej nazwy: miejskie plemiona. Amerykański pisarz Ethan Watters w książce "In my Tribe" opisał życie miejskich grup przyjaciół, którzy spotykają się na kolacjach, spędzają razem wakacje, pomagają sobie w przeprowadzkach popadając w rodzinną niemal rutynę. "Pewnego dnia odkryłem, że stałem się członkiem miejskiego plemienia" - pisze Watters. Plemienia, które w miejskiej dżungli zapewnia wsparcie i poczucie bezpieczeństwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz