niedziela, 30 września 2001

Przez cały czas mojego pobytu za granicą pisałam dziennik z podróży. Kto wie, może już wkrótce ujrzy światło dzienne.

Z serii spotkania.
Petersburg. Bistro w centrum miasta. Umiarkowana liczba klientów. Potworna ulewa.
Zaczepiła naszą grupkę starsza kobieta. Zdaje się, że zajmowała się zmywaniem naczyń i porządkowaniem stolików. Zagadnęła nas, bo usłyszała, że rozmawiamy po polsku. Lubi Polaków. Jeszcze w czasie studiów była w Polsce. Przechodzi na angielski, żeby klienci nie przysłuchiwali się naszej rozmowie. Wspomina ze łzami w oczach.
Nagle słyszę, że zaczyna recytować z miękkim, charakterystycznym akcentem: "Jeszcze Polska nie zginęła..." i "Litwo ojczyzno moja...". Przeprasza, że po 40 latach pamięta tak niewiele...
Spotkanie.
Nie mogę przestać o tym myśleć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz