wtorek, 25 września 2001

No i wróciłam szczęśliwie z Moskwy do esgiehowskiej rzeczywistości. Rzeczywistość poraziła mnie już na samym początku tłumami w dziekanacie i ciężką i uporczywą niemożnością załatwienia czegokolwiek. Home sweet home...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz