czwartek, 7 czerwca 2001

Dziwnie jest na świecie. Ktoś dziś mnie zapytał czym jest nadzieja. Hmm..., to jeszcze ktoś zna tak staroświeckie słownictwo??? Ironizuję. Czasem nie wiem, gdzie jest sens, skoro ludzie do znudzenia mówią wciąż tylko o swoich małych problemach, a ja chcę *CZEGOŚ*. Jeszcze chyba nie sprecyzowałam, czym by *TO* miało być, ale pewnie kryje w sobie jakieś malutkie szczęście. Nie wiem, może właśnie ujawnia się we mnie potrzeba metafizycznego towarzystwa, potrzeba istoty prawdziwie *INNEJ*. Well, przecież chyba wszyscy wyszliśmy z tego samego bytu, mamy tę samą naturę i ku temu samemu bytowi zmierzamy. Ja ciągle wierzę, że spotkam *INNEGO* i będę żyć mocno, tak żeby aż bolało. I chyba na tym właśnie polega nadzieja.

Tylko pytam siebie, czy w obliczu takiego piękna pozostanę przy życiu.
I czy przetrwam, jeśli tego piękna zabraknie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz