Pisałam list zastanawiając się, kiedy ostatnio miałam w ręce pióro, a przed sobą wyzywającą pustkę linii nadrukowanych na eleganckiej papeterii. Dłonie przywykłe do klawiatury dziwiły się szczerze tej staroświeckiej czynności.
Pisałam, mnąc co chwilę i wyrzucając kartki, aż powstał List Niedokończony, który perfekcyjnie zakończył wszystko.
Pisałam z duszą na ramieniu, przerażona swoją szczerością. Miałam wrażenie, że nie piszę listu, tylko manifest własnego wyzwolenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz