To jest dla mnie jak proteza. Nie potrafię sobie wyobrazić życia bez niej. Nie wiem, jak mogłabym się bez niej obejść.
Doszłam do wniosku, że nie potrafię żyć nie umierając. Już nie potrafię być zdrowa. To by zbyt wiele wymagało. Zniknęłyby zdawkowo rzucane usprawiedliwienia, świetny marketingowo tragiczny rys osobowości, nagle brak uzasadnień do posępnej miny, roszczeń wobec całego świata i dekadencji. JA musiałabym się zmienić!
Żyję dla mojej protezy. A ona dla mnie.
czwartek, 28 listopada 2002
piątek, 22 listopada 2002
perła
Z marmuru tajemnice a pocałunki znam z miękkiego srebra
Jak diament twarda perła, choć nie czuje nic, to wszystko pamięta
W mej złotej klatce ciemno
Chociaż słońce wiersz płomieniem pisze
Choć czuję się jak przedmiot
Choć nie widzę nic, to jednak myślę
Z oczu opada welon, niewinności symbol, miękki cień
Zasłaniam się skrzydłami, w białą perłę obracam się
Słońce do siebie woła, ciepłe morze kładzie się do stóp
Z obszaru ukrytego silna ręka mnie popycha w przód
Tych myśli nie wyłączę jak monitora kiedy bolą oczy
Koniec świata, lecz nie koniec drogi
Jeszcze będę musiała skoczyć
Oddając morzu cały strach
Słyszę, rozumiem już mowę fal
I nagle robi się jasno
A potem wszystko już wiem
Powoli spadając na dno
Już nie żałuję, nie...
Jak diament twarda perła, choć nie czuje nic, to wszystko pamięta
W mej złotej klatce ciemno
Chociaż słońce wiersz płomieniem pisze
Choć czuję się jak przedmiot
Choć nie widzę nic, to jednak myślę
Z oczu opada welon, niewinności symbol, miękki cień
Zasłaniam się skrzydłami, w białą perłę obracam się
Słońce do siebie woła, ciepłe morze kładzie się do stóp
Z obszaru ukrytego silna ręka mnie popycha w przód
Tych myśli nie wyłączę jak monitora kiedy bolą oczy
Koniec świata, lecz nie koniec drogi
Jeszcze będę musiała skoczyć
Oddając morzu cały strach
Słyszę, rozumiem już mowę fal
I nagle robi się jasno
A potem wszystko już wiem
Powoli spadając na dno
Już nie żałuję, nie...
poniedziałek, 11 listopada 2002
Powoli idę ulicą. Noga za nogą. Nigdzie się już nie spieszę, wolno stawiam kroki, odsłania się przede mną świat, którego wcześniej nie znałam. Ludzie patrzą na mnie, jakbym przybyła z innej planety. Najwyraźniej nie pasuje im taki ktoś, kto nie popycha, nie szturmuje, nie gna. Wolno, wolniutko, nie wiedziałam, że umiem iść w ten sposób. Czuję się samotna w pędzącym tłumie, ale i szczęśliwa. A więc żyję, czuję, widzę ludzi, słońce. Nigdy nie pomyślałabym wcześniej, że stawianie kroków może być tak trudne i tak ekscytujące zarazem. Śmieję się do słońca, "Witaj" - mówię. Jakaś pani ogląda się za mną. A więc tak, ludzie, zwariowałam!
Kiedyś wyobrażałam sobie chorobę jako coś przeraźliwie smutnego, coś, co wyklucza człowieka spośród żyjących. Teraz wiem, że to radość z każdej chwili, że to wewnętrzny spokój, początek nowego życia. Jeśli dane mi będzie żyć. Robię postanowienia na nowy rok: trzymać się dzielnie, walczyć z chorobą, stawiać czoło głupim pytaniom.
Ostatnio mam spokój, nikt nie zadaje niepotrzebnych pytań, znajomi przy powitaniu mówią: "Jak się masz?" W tym pytaniu zawarta jest cała ich troska, a dla mnie furtka, bo mogę im powiedzieć: W porządku, dziękuję, ale mogę też opowiedzieć historię mojego życia. Lubię tę delikatność. Lubię to, że mam wybór.
Ostatnio mam spokój, nikt nie zadaje niepotrzebnych pytań, znajomi przy powitaniu mówią: "Jak się masz?" W tym pytaniu zawarta jest cała ich troska, a dla mnie furtka, bo mogę im powiedzieć: W porządku, dziękuję, ale mogę też opowiedzieć historię mojego życia. Lubię tę delikatność. Lubię to, że mam wybór.
niedziela, 10 listopada 2002
kiedyś u babci...
Pamiętam z dzieciństwa, że wiele było w okolicy pożarów od uderzeń piorunów, mimo że modlono się podczas burzy i stawiano w oknie święty obraz albo gromnicę.
Niedaleko nas był kamień, w który stale biły gromy. Miało to chyba jakieś symboliczne znaczenie, ale nikt nie potrafił powiedzieć, jakie.
Niedaleko nas był kamień, w który stale biły gromy. Miało to chyba jakieś symboliczne znaczenie, ale nikt nie potrafił powiedzieć, jakie.
piątek, 8 listopada 2002
poniedziałek, 4 listopada 2002
nastroje
Wspólne bycie serc nas dwoje nastroje
W bicie serc na cztery się zmienia
Szukam cię, liczę sny, boję się
Ukrytego we śnie westchnienia
Ukrytego we śnie...
Nastroje nie moje, wilgotne, samotne
Wejdziesz w nie wzrokiem, nie tłumacz się mrokiem
Obawy liryczne, usta spierzchnięte magiczne
Nie pytaj, wiesz przecież, że czekam
Wspólne bycie serc...
Pijaństwa zbyteczne, widzenie poprzeczne
Pulsują, żyły, jak gdyby tańczyły
Kłopoty bez miary, oczy zamglone wierszami
Nie pytaj, wiesz przecież, że czekam
Wspólne bycie serc...
...boję się
Braku twego cienia
Jarosław Wasik
W bicie serc na cztery się zmienia
Szukam cię, liczę sny, boję się
Ukrytego we śnie westchnienia
Ukrytego we śnie...
Nastroje nie moje, wilgotne, samotne
Wejdziesz w nie wzrokiem, nie tłumacz się mrokiem
Obawy liryczne, usta spierzchnięte magiczne
Nie pytaj, wiesz przecież, że czekam
Wspólne bycie serc...
Pijaństwa zbyteczne, widzenie poprzeczne
Pulsują, żyły, jak gdyby tańczyły
Kłopoty bez miary, oczy zamglone wierszami
Nie pytaj, wiesz przecież, że czekam
Wspólne bycie serc...
...boję się
Braku twego cienia
Jarosław Wasik
piątek, 1 listopada 2002
List
Zawsze jest coś, o czym muszę ci niezwłocznie donieść. Zawsze coś ważnego: niuans, gest, dźwięk, wspomnienie, widok, anonimowa tablica na opuszczonym nagrobku, klucz ptaków na niebie, mężczyzna z dzieckiem na placu zabaw, zapach pocałunku, miłosne westchnienie, pot na twoich dłoniach, łzy na moich policzkach, aromat kawy unoszący się w Piccolo, biało-szary oddech w mroźny dzień. Zawsze jest coś ważnego, o czym natychmiast muszę ci powiedzieć. Bo jesteś niezbędny, bo jesteś mój, bo rozumiesz, bo tchnąłeś w moje życie nowość. Jest tak wiele przyczyn...
Mam tylko jedno życzenie. Nieważne, czy je spełnisz w kilka dni czy lat. Chcę, żebyś napisał do mnie list. Powiedz w nim wszystko, co chcesz mi powiedzieć, czym dla ciebie jestem, czym ty jesteś dla mnie, czym jesteśmy. Kiedy pewnego dnia będę tak chora, że nie będę w stanie wstać z łóżka i się wykąpać, to przeczytam ten list. I on będzie dla mnie wodą.
amf.
Mam tylko jedno życzenie. Nieważne, czy je spełnisz w kilka dni czy lat. Chcę, żebyś napisał do mnie list. Powiedz w nim wszystko, co chcesz mi powiedzieć, czym dla ciebie jestem, czym ty jesteś dla mnie, czym jesteśmy. Kiedy pewnego dnia będę tak chora, że nie będę w stanie wstać z łóżka i się wykąpać, to przeczytam ten list. I on będzie dla mnie wodą.
amf.
Subskrybuj:
Posty (Atom)