czwartek, 19 lipca 2001
piątek, 13 lipca 2001
czwartek, 12 lipca 2001
poniedziałek, 9 lipca 2001
Nie chcę, żeby ktoś mi zazdrościł, a jednak widzę w oczach znajomych ten zielony błysk. Chyba nie powinnam się czuć winna z tego powodu, że mi się udało, a jednak czasem tak właśnie to widzę.
Z drugiej strony chyba faktycznie mam dużo szczęścia: rodzina, studia w Wawie, przyjaciele. Tylko czasem, kiedy patrzę jak żyją niektórzy moi znajomi, czuję się zmieszana. Są jak żebracy pod cukiernią. Przypominają nie w porę o innej, mniej słodkiej, rzeczywistości.
Z drugiej strony chyba faktycznie mam dużo szczęścia: rodzina, studia w Wawie, przyjaciele. Tylko czasem, kiedy patrzę jak żyją niektórzy moi znajomi, czuję się zmieszana. Są jak żebracy pod cukiernią. Przypominają nie w porę o innej, mniej słodkiej, rzeczywistości.
wtorek, 3 lipca 2001
Manhattan. Świątynia mamony. Pomniki ludzkiej pychy sięgające chmur. Dyskretny zapach sukcesu unoszący się do góry niczym woń kadzidła. Szkło i beton, aby czuć potęgę tego miejsca, jego bezwzględność i surowość. Pałace ludzkiej próżności dające namiastkę poczucia władzy i panowania nad światem.
Być różą na Manhattanie...
Być różą na Manhattanie...
Subskrybuj:
Posty (Atom)